Puszyste Placki z Kefirem i Sodą: Szybki Przepis na Idealne Śniadanie

Moje niezawodne placki z kefirem i sodą. Przepis, który zawsze ratuje poranek

Pamiętam te leniwe sobotnie poranki u babci na wsi. Zapach smażonych placków unosił się po całym domu i to był nieomylny znak, że zaczyna się coś dobrego. To nie były żadne wymyślne pancakes, tylko proste, cudownie puszyste placki z kefirem i sodą, które babcia smażyła na starej, żeliwnej patelni. Ten smak, ta prostota… to jedno z moich najcieplejszych wspomnień. Dla mnie to kwintesencja smaku, te idealne placki z kefirem i sodą. I wiecie co? Po latach prób i błędów, udało mi się odtworzyć ten przepis. Dzisiaj chcę się nim z Wami podzielić. To jest coś więcej niż tylko jedzenie. To przepis na uśmiech, na chwilę beztroski, na idealny początek dnia, albo słodkie zakończenie wieczoru.

Serio, te placuszki znikają z talerzy w tempie ekspresowym. Czasem mam wrażenie, że ledwo zdejmę ostatnią partię z patelni, a już słyszę „Mamo, jest jeszcze?”.

Czemu akurat ten przepis? Bo jest genialny w swojej prostocie

W dzisiejszym świecie, gdzie wszystko jest skomplikowane, czasem potrzeba czegoś prostego. I takie właśnie są te placki. Nie potrzebujesz miksera, wagi kuchennej ani żadnych wyszukanych składników. Cała magia tkwi w reakcji chemicznej, która brzmi jak coś z lekcji chemii, ale w praktyce jest dziecinnie prosta. Kwaśny kefir spotyka się z zasadową sodą oczyszczoną i… bum! Tworzą się miliony bąbelków dwutlenku węgla, które spulchniają ciasto od środka. Dzięki temu nasze placki z kefirem i sodą rosną jak szalone na patelni, stając się lekkie jak chmurka.

To jest właśnie ten sekret. Żadnych drożdży, żadnego proszku do pieczenia. Czysta, prosta chemia, która działa cuda.

Poza tym to danie jest niesamowicie uniwersalne. Robię je na śniadanie, kiedy nie mamy rano czasu. Robię je na kolację, kiedy lodówka świeci pustkami. A czasem, posypane cukrem pudrem i z owocami, stają się naszym ulubionym deserem. Ten szybki przepis na placki z kefirem i sodą to po prostu mój kuchenny pewniak, który nigdy mnie nie zawiódł. Takie placki z kefirem i sodą na śniadanie to strzał w dziesiątkę. Poza tym, to świetny sposób na zużycie kefiru, który ma już “swój wiek” i nikt nie chce go pić.

Kilka składników z szafki i odrobina magii

Do przygotowania tych pyszności nie potrzeba wiele. Prawdopodobnie większość z tych rzeczy masz już w domu. Najważniejsze są dobre proporcje, bo to one decydują o końcowym sukcesie. Moje sprawdzone placki z kefirem i sodą proporcje to efekt wielu prób, więc trzymajcie się ich, a na pewno wyjdzie super.

Lista zakupów (a raczej przeglądu szafek):

  • Kefir: Jedna szklanka, czyli około 250 ml. Kluczowe jest, żeby był w temperaturze pokojowej. Wyjmij go z lodówki z pół godziny wcześniej. Ciepły kefir lepiej “dogaduje się” z sodą, placki będą bardziej puszyste. Serio. Można też użyć zsiadłego mleka, efekt będzie podobny.
  • Mąka pszenna: Zazwyczaj daję półtorej szklanki, czasem dwie. To zależy od gęstości kefiru. Taka zwykła tortowa, typ 450 albo 500, będzie git.
  • Soda oczyszczona: Płaska łyżeczka. To nasz mały cudotwórca. To dzięki niej mamy placuszki bez drożdży.
  • Cukier: Dwie łyżki, jak lubimy na słodko. Czasem daję jedną, a czasem w ogóle, jak planuję wersję wytrawną.
  • Sól: Maleńka szczypta. Zawsze. Podbija smak.
  • Jajko: Jedno wystarczy. Sprawia, że ciasto jest bardziej zwarte. Ale szczerze? Nieraz robiłam placki z kefirem i sodą bez jajek, bo akurat zabrakło i też wychodziły pyszne, może odrobinę bardziej delikatne.
  • Olej: Do smażenia, zwykły rzepakowy jest ok.

I to tyle. Cała filozofia. Te łatwe placki z kefirem i sodą to dowód na to, że do szczęścia nie potrzeba wiele.

No to do dzieła! Robimy najlepsze placki pod słońcem

Dobra, skoro mamy już wszystko przygotowane, to czas na najprzyjemniejszą część. Pokażę wam krok po kroku, jak zrobić placki z kefirem i sodą, żeby wyszły idealnie puszyste i złociste. To naprawdę proste.

  1. Mieszamy ciasto – bez miksera, w minutę

    Do dużej miski wsypuję suche składniki: mąkę, cukier, sól i sodę. Mieszam je chwilę łyżką, żeby soda dobrze się rozprowadziła. Potem robię na środku dołek i wlewam kefir i wbijam jajko (jeśli używam). Teraz delikatnie, ale dość sprawnie mieszam wszystko rózgą kuchenną. Tylko do połączenia składników! Ciasto ma mieć grudki, serio. Jak będziecie mieszać za długo, placki wyjdą twarde i gumowate, a tego nie chcemy. Konsystencja powinna być jak bardzo gęsta śmietana. Odstawiam miskę na jakieś 5, może 10 minut. W tym czasie zobaczycie, jak na powierzchni ciasta pojawiają się małe bąbelki. To znak, że magia się dzieje!

  2. Smażenie, czyli najpiękniejszy zapach na świecie

    Na patelni rozgrzewam niewielką ilość oleju. Ogień ustawiam na średnią moc. To jest naprawdę, naprawdę ważne. Na zbyt gorącym tłuszczu placki z kefirem i sodą spalą się z wierzchu, a w środku będą surowe. A na zbyt zimnym – napiją się tłuszczu i będą ciężkie. Trzeba znaleźć złoty środek. Nakładam ciasto dużą łyżką, formując okrągłe placuszki i zostawiając między nimi trochę miejsca, bo jeszcze urosną. Smażę z każdej strony po 2-3 minuty, aż będą pięknie złociste. Kiedy na górnej powierzchni pojawiają się pęcherzyki powietrza, to znak, że można przewracać. Gotowe placki zdejmuję na talerz wyłożony ręcznikiem papierowym, żeby pozbyć się nadmiaru tłuszczu. Zobaczysz, jakie te placki z kefirem i sodą są lekkie.

I gotowe! Prawda, że proste? Najlepsze placki z kefirem i sodą właśnie wjechały na stół.

A co, jeśli nam się znudzą? Czas na eksperymenty!

Chociaż klasyczna wersja, czyli zwykłe placki z kefirem i sodą, jest moim zdaniem najlepsza, to czasem lubię zaszaleć. Te domowe placuszki są świetną bazą do kulinarnych wariacji. Jednym z moich ulubionych dodatków są jabłka. Wystarczy zetrzeć jedno kwaśne jabłko na grubych oczkach i dodać do ciasta. Powstają wtedy fantastyczne placki z kefirem i sodą z jabłkami, które pachną trochę jak szarlotka. Dzieci je uwielbiają.

Co jeszcze? Można dorzucić garść borówek, pokrojonego w plasterki banana, albo odrobinę cynamonu czy ekstraktu waniliowego. Kiedyś, gdy zabrakło mi jajek, odkryłam, że placki z kefirem i sodą bez jajek też są możliwe i przepyszne. Wychodzą wtedy jeszcze delikatniejsze.

A kto powiedział, że musi być na słodko? Czasem robię wersję wytrawną. Pomijam cukier, a do ciasta dodaję posiekany szczypiorek i starty żółty ser. To genialna opcja na kolację. W sumie można by nawet spróbować z innymi warzywami, może jak w przepisie na placki z cukinii. Możliwości jest mnóstwo, to trochę jak pączki, tylko bez drożdży i smażenia w głębokim tłuszczu!

Co zrobić, żeby zawsze wychodziły idealne? Moje sekrety

Przez lata smażenia tych placków nauczyłam się kilku rzeczy, które sprawiają, że zawsze wychodzą perfekcyjne. Oto moje porady na perfekcyjne placki z kefirem i sodą. Chętnie się nimi podzielę.

  • Gęstość ciasta to podstawa. Musi być naprawdę gęste, jak budyń albo gęsty jogurt. Jeśli będzie za rzadkie, placki się rozleją i wyjdą płaskie. Jeśli za gęste – będą zbite i ciężkie. Jak coś pójdzie nie tak, ratuj sytuację: za rzadkie? Dodaj łyżkę mąki. Za gęste? Chlust kefiru.
  • Cierpliwość przy smażeniu. Średni ogień to twój przyjaciel. Wiem, że kusi, żeby podkręcić gaz i zrobić to szybciej, ale nie warto. Tylko spokój nas uratuje. Złoty kolor i ugotowane wnętrze to nasz cel.
  • Z czym podawać? Ze wszystkim! U mnie w domu królują z cukrem pudrem, domowym dżemem truskawkowym albo świeżymi owocami. Czasem z jogurtem naturalnym i odrobiną syropu klonowego. Są pyszne i na ciepło, i na zimno, trochę jak domowe gofry, tylko bez gofrownicy.
  • Przechowywanie. Jeśli jakimś cudem coś zostanie (u mnie rzadkość), można je schować do lodówki w szczelnym pojemniku na dzień lub dwa. Najlepiej odgrzać je na suchej patelni, odzyskają wtedy trochę chrupkości. Pamiętajcie tylko o ogólnych zasadach bezpieczeństwa żywności.

Wasze pytania, moje odpowiedzi – bez ściemy

Często dostaję pytania o te placki z kefirem i sodą, więc zebrałam te najczęstsze w jednym miejscu. Może i Tobie rozjaśni to w głowie.

  • Czy można dać proszek do pieczenia zamiast sody?
    Szczerze? Można, ale to już nie będą te same placki. Cały sekret puszystości tych konkretnych placuszków leży w reakcji sody z kwaśnym kefirem. Proszek do pieczenia ma w sobie już składnik kwaśny, więc działa inaczej. Jeśli naprawdę musisz, to daj ze dwie łyżeczki proszku, ale efekt będzie… inny. Cały urok w tym, że to placki z kefirem i sodą bez drożdży i bez proszku. Jeśli chcesz poczytać więcej o tej różnicy między sodą a proszkiem, w internecie jest mnóstwo informacji.
  • A jak nie mam kefiru, to co?
    Spokojnie, świat się nie zawali. Kefir można zastąpić maślanką, jogurtem naturalnym (najlepiej gęstym, greckim, może być lekko rozcieńczony mlekiem) albo zsiadłym mlekiem. Ważne, żeby nabiał był kwaśny, bo inaczej soda nie zadziała.
  • Pomocy, moje placki są płaskie jak deska! Co zrobiłam źle?
    Spokojnie, zdarza się najlepszym. Przyczyn może być kilka: zimny kefir prosto z lodówki, za długo mieszałaś ciasto (zabiłaś bąbelki!), za rzadkie ciasto, albo… stara soda. Tak, soda też ma datę ważności i z czasem wietrzeje. Upewnij się też, że smażysz na odpowiednio rozgrzanej patelni.
  • Da radę zrobić z innej mąki?
    Pewnie! Można eksperymentować. Z mąką pełnoziarnistą wyjdą bardziej sycące i “zdrowsze”, ale też cięższe. Z mąkami bezglutenowymi też się da, ale one zachowują się inaczej i być może trzeba będzie trochę pokombinować z proporcjami, żeby ciasto się nie rozpadało. Jajko w takim wypadku jest raczej obowiązkowe. Te placki z kefirem i sodą to jednak klasyk w wersji pszennej.
  • Mogę zrobić ciasto wieczorem, a smażyć rano?
    Zły pomysł. Bardzo zły. Soda zaczyna działać od razu po kontakcie z kefirem. Jeśli zostawisz ciasto na noc, rano cała moc uleci i z puszystych placków nici. Ciasto trzeba robić tuż przed smażeniem. To cały sekret tego, że ten przepis na placki z kefirem i sodą jest tak szybki i niezawodny.

Mam nadzieję, że ten przepis na stałe zagości w waszych domach. To jedna z tych prostych, kulinarnych radości, które warto pielęgnować. Jeśli szukacie więcej inspiracji, nie tylko na śniadanie, zerknijcie na inne pomysły, które podpatrzyłam oglądając przepisy z programów śniadaniowych.