Moda lata 60: Rewolucja Stylu – Od Mini Spódniczek po Kosmiczny Look
Moda lata 60: Szaleństwo, które wciąż nosimy na sobie
Pamiętam jak dziś, kiedy jako mała dziewczynka grzebałam w starym kufrze na strychu u babci. Wśród pożółkłych listów i bibelotów znalazłam zdjęcie. A na nim babcia, zawsze elegancka i stateczna, w niewiarygodnie krótkiej spódniczce, z graficzną kreską na oku i ogromnymi, okrągłymi kolczykami. To był szok. To była magia. To była właśnie Moda lata 60, która dla mnie przestała być tylko hasłem z encyklopedii, a stała się żywą opowieścią o buncie, wolności i totalnej zmianie myślenia. Tamta dekada to nie były po prostu ubrania, to był manifest.
To były czasy, kiedy świat dosłownie eksplodował. Po sztywnych i poukładanych latach 50., nagle wszystko przyspieszyło. The Beatles, lądowanie na Księżycu, rewolucja obyczajowa. Młodzi ludzie wreszcie dostali swój głos i chcieli go wykrzyczeć. A jak krzyczeć głośniej, niż poprzez strój? Moda stała się ich megafonem. Porzucono ideał pani domu w rozkloszowanej sukience na rzecz chłopięcej sylwetki, prostych form i kolorów, które aż biły po oczach. To było coś, no wiesz, zupełnie nowego.
Mini królowa – jak jedna spódniczka wkurzyła i zachwyciła świat
Jeśli Moda lata 60 ma jeden symbol, to jest nim bez wątpienia mini. Cała historia tego kawałka materiału to gotowy scenariusz na film. Oficjalnie przypisuje się ją Mary Quant, genialnej Brytyjce, która w swoim londyńskim butiku Bazaar sprzedawała to, co sama chciała nosić – ubrania dla młodych, energicznych dziewczyn, które chciały biegać na autobus, a nie tylko siedzieć prosto. Legenda mówi, że skracała spódnice coraz wyżej i wyżej, aż klientki powiedziały stop. A one tego nie robiły.
Mini była skandalem. Była symbolem wyzwolenia seksualnego, niezależności. Nagle nogi, do tej pory skrzętnie ukrywane, stały się głównym punktem stylizacji. Oczywiście, konserwatywne społeczeństwo łapało się za głowy, ale rewolucji nie dało się już zatrzymać. Obok mini pojawiły się proste sukienki o kroju litery A, trapezowe tuniki, które kompletnie ignorowały talię. To było takie wyzwalające! Koniec z gorsetami i podkreślaniem figury klepsydry. Liczyła się swoboda, ruch, młodość. Ta Moda lata 60 dała kobietom fizyczną i symboliczną wolność.
Wzory, które kręciły w głowie i materiały z innej planety
Stylistycznie to była prawdziwa jazda bez trzymanki. Zapomnij o drobnej łączce. Sukienki lata 60 wzory miały hipnotyzować. Geometryczne kształty, czarno-białe szachownice, grochy wielkości spodków i psychodeliczne, falujące linie inspirowane ruchem op-art. To wszystko sprawiało, że ubrania żyły własnym życiem. Paleta kolorów? Wszystkie najintensywniejsze barwy, jakie można sobie wyobrazić: kanarkowa żółć, wściekły róż, pomarańcz, turkus. Czasem zestawione ze sobą w najbardziej szalonych kombinacjach.
A materiały? To dopiero była rewolucja. Projektanci zakochali się w tworzywach sztucznych. Winyl, plastik (PCV), lycra. Ubrania zaczęły błyszczeć, szeleścić i wyglądać jak z filmu science-fiction. Pamiętam opowieści, że te pierwsze plastikowe płaszcze były strasznie niepraktyczne, człowiek się w nich pocił, ale kogo to obchodziło, skoro wyglądał jak astronauta? To był szczyt nowoczesności, absolutny kosmos na ulicy.
Twarze dekady, które znał cały świat
Każda rewolucja potrzebuje swoich liderów. Twarzą młodzieżowej rewolucji stała się Twiggy. Chuda jak patyk, z fryzurą na chłopca i oczami jak u lalki, obrysowanymi grubą kreską. Była totalnym zaprzeczeniem kobiecych kształtów a la Marilyn Monroe. Ikony stylu lat 60 Twiggy to symbol nowego ideału piękna – androgynicznego, trochę dziecinnego, ale z charakterem. Ona nie pozowała, ona po prostu była sobą. Obok niej była Jean Shrimpton, trochę bardziej klasyczna, ale wciąż ucieleśniająca ducha swingującego Londynu.
Ale Moda lata 60 miała też swoje bardziej eleganckie oblicze. Jackie Kennedy w swoich pudełkowych kostiumach od Olega Cassini i kapeluszach typu pillbox stała się ikoną dla dojrzalszych kobiet. A Audrey Hepburn, choć kojarzona z latami 50., w filmach takich jak „Śniadanie u Tiffany’ego” czy „Jak ukraść milion dolarów” z gracją weszła w nową dekadę, pokazując, że nowoczesność może być też niezwykle szykowna.
Geniusze nożyczek i kosmicznych wizji
Za tym całym szaleństwem stali oczywiście wizjonerscy projektanci mody lata 60. Oprócz wspomnianej Mary Quant, trzeba wymienić Francuzów. André Courrèges stworzył „kosmiczny look” – białe, geometryczne, architektoniczne wręcz ubrania z plastiku, które wyglądały jak uniformy załogi statku kosmicznego. Paco Rabanne poszedł jeszcze dalej i tworzył sukienki z metalowych płytek i plastiku, które wyglądały jak zbroje. To była moda, której się nie szyło, a montowało. Nie można też zapomnieć o geniuszach jak Yves Saint Laurent, który dał kobietom smoking, czy Pierre Cardin, którego fascynacja kosmosem i awangardowe kroje zdefiniowały futurystyczny nurt w modzie.
Głowa w chmurach… albo w geometrycznym bobie
Stylizacja nie kończyła się na ubraniach. Fryzury damskie lata 60 były równie odważne. Vidal Sassoon ze swoimi nożyczkami zrobił rewolucję na głowach, tworząc słynnego, geometrycznego boba na pięć punktów. To cięcie było ostre, nowoczesne i idealnie pasowało do graficznych wzorów na sukienkach. Podobny, choć krótszy, był pixie cut. Z drugiej strony królowały wysoko upięte, natapirowane koki – „beehive” (ul) i bouffant, które dodawały objętości i elegancji. Zrobienie takiej fryzury w domu to była sztuka!
Jeśli chodzi o makijaż lata 60 krok po kroku, najważniejsze były oczy. Gruba, wyciągnięta w „kocie oko” kreska eyelinerem to absolutna podstawa. Do tego sztuczne rzęsy, często klejone i na górnej, i na dolnej powiece, żeby uzyskać efekt „oczu lalki”. Cera musiała być jasna, matowa, a usta blade, muśnięte tylko jasnoróżową lub brzoskwiniową pomadką. Cała uwaga miała iść na spojrzenie. I te akcesoria do ubrań lata 60 – wielkie plastikowe kolczyki, geometryczne bransolety, ogromne okulary przeciwsłoneczne i oczywiście kozaki go-go na niskim, kwadratowym obcasie.
A co z facetami? Od Beatlesów po hipisowski luz
Moda męska lata 60 też przeszła niezłą transformację. Na początku dekady królował styl Modsów – eleganckie, dopasowane garnitury, wąskie krawaty, koszule z kołnierzykiem na guziczki i wojskowe parki noszone podczas jazdy na Vespach. The Beatles w swoich garniturach bez kołnierzyków byli idealnym przykładem tego trendu. Jednak pod koniec dekady, pod wpływem muzyki psychodelicznej i ruchu hippisowskiego, wszystko się rozluźniło. Pojawiły się dzwony, wzorzyste, kolorowe koszule, frędzle, koraliki i długie włosy. To był już przedsmak tego, co przyniosła kolejna dekada.
Jak to wyglądało w Polsce? Kreatywność w czasach niedoboru
Warto też na chwilę zajrzeć na nasze podwórko, bo historia mody lat 60 w Polsce to opowieść o niesamowitej kreatywności. W szarej rzeczywistości PRL-u, gdzie w sklepach wiało pustką, Polki chciały wyglądać modnie. Ikoną stała się Barbara Hoff, która w „Przekroju” prowadziła rubrykę modową, a potem stworzyła własną markę Hoffland. To ona pokazywała, jak z tetrowej pieluchy uszyć bluzkę, a z koca – płaszcz. To były czasy DIY w najlepszym wydaniu. Ubrania zdobywało się cudem, szyło samemu lub u krawcowej, kopiując fasony z zachodnich żurnali. Moda lata 60 w Polsce była dowodem na to, że pragnienie piękna i ekspresji jest silniejsze niż jakiekolwiek ograniczenia.
Jak przenieść tamten styl na dzisiejsze ulice?
Fascynujące jest to, że Moda lata 60 wcale nie umarła. Ona ciągle wraca. Jeśli zastanawiasz się, jak ubrać się w stylu lat 60, mam kilka podpowiedzi. Nie musisz od razu wyglądać jak statystka z filmu. Wystarczy jeden mocny element. Sukienka trapezowa świetnie wygląda z nowoczesnymi sneakersami. Do zwykłych jeansów i t-shirtu dodaj wzorzystą apaszkę i duże okulary. A może odważysz się na kozaki na niskim obcasie? Gdzie kupić ubrania w stylu lat 60? Przeszukaj szafę mamy lub babci, zajrzyj do second-handów i sklepów vintage – tam można znaleźć prawdziwe perełki. Wiele sieciówek też regularnie wypuszcza kolekcje inspirowane tamtą dekadą. Co ważne, moda lata 60 dla puszystych też ma wiele do zaoferowania – kroje A i luźne tuniki pięknie maskują i nie krępują ruchów. Kluczem jest zabawa i czerpanie z tego, co w tej modzie było najlepsze: odwagi i radości.
Podsumowanie? To raczej dowód na nieśmiertelność
Moda lata 60 to dla mnie coś więcej niż trendy. To dekada, która udowodniła, że ubiór może być narzędziem zmiany, manifestem pokoleniowym i czystą, niczym nieskrępowaną radością tworzenia. Od mini spódniczki, która dała kobietom wolność, po kosmiczne projekty, które pokazały, że jedynym ograniczeniem jest wyobraźnia. Jej dziedzictwo widać do dziś na wybiegach i ulicach. Ilekroć widzę dziewczynę w sukience w trapez, z graficzną kreską na oku, uśmiecham się do siebie. Rewolucja wciąż trwa.