Kalendarz adwentowy Bell Cosmetics makijażowy: Recenzja, Zawartość i Gdzie Kupić

Czy Kalendarz adwentowy Bell Cosmetics makijażowy to tegoroczny hit? Moja szczera recenzja

Pamiętam jak byłam mała i cała magia świąt zaczynała się od tego tekturowego pudełka z czekoladkami. Każdego ranka, jeszcze przed szkołą, ten dreszczyk emocji – co będzie w okienku numer 5, 12, a potem wreszcie 24? Dzisiaj, jako dorosła kobieta, czekoladki zamieniłam na coś… o wiele lepszego. Na kosmetyki. A ta dziecięca ekscytacja wróciła ze zdwojoną siłą, kiedy zobaczyłam pierwsze zapowiedzi. Tak, mówię o nim. O tym jednym, na który co roku czeka masa dziewczyn w Polsce – Kalendarz adwentowy Bell Cosmetics makijażowy. Czy i w tym roku stanie na wysokości zadania? Czy to będzie idealny prezent świąteczny beauty dla siebie lub kogoś bliskiego? Postanowiłam wziąć go pod lupę. Bez ściemy, bez owijania w bawełnę. Po prostu szczera opinia.

Ta coroczna gorączka… Czyli co musisz wiedzieć o kalendarzu Bell

Co roku to samo szaleństwo. Gdzieś w październiku internet zaczyna huczeć, a fora i grupy na Facebooku rozgrzewają się do czerwoności. Pytania “widziałyście już kalendarz Bell?” sypią się jak z rękawa. I ja wcale się nie dziwię. Bell to w końcu nasza, polska marka, którą znamy od lat i mamy do niej sentyment. Taki Kalendarz adwentowy Bell Cosmetics makijażowy to nie jest po prostu zestaw 24 kosmetyków. To obietnica małej, codziennej radości w tym całym grudniowym zabieganiu. Chwila dla siebie, z nową pomadką, cieniem czy rozświetlaczem. To też świetna okazja, żeby poznać nowości albo uzupełnić braki w kosmetyczce bez wydawania fortuny. To właśnie dlatego te makijażowe kalendarze stały się takim fenomenem.

Zawsze jak patrzę na te pięknie zapakowane pudełka, zastanawiam się, ile pracy w to włożono. Design jest przeważnie na naprawdę wysokim poziomie – świąteczny, ale ze smakiem. Bez kiczu, za to z eleganckimi detalami, które sprawiają, że Kalendarz adwentowy Bell Cosmetics makijażowy pięknie wygląda na toaletce. I to nie jest takie małe pudełeczko, oj nie. To solidna konstrukcja, która daje poczucie, że w środku jest coś wartościowego. Czasami nawet zastanawiam się nad ekologią, czy te wszystkie tekturki są z recyklingu? Coraz więcej marek o tym myśli, mam nadzieję że Bell też idzie w tym kierunku.

Zajrzyjmy do środka! Co kryje w sobie kalendarz od Bell?

Dobra, dobra, ale przejdźmy do mięsa. Bo opakowanie jest ważne, ale to, co w okienkach, liczy się najbardziej. Pamiętam, jak dwa lata temu w kalendarzu innej firmy trafiłam na trzy kredki do oczu w praktycznie tym samym kolorze. Byłam, mówiąc delikatnie, rozczarowana. Dlatego teraz zawsze staram się sprawdzić, czego mogę się spodziewać. Co zawiera Kalendarz adwentowy Bell Cosmetics makijażowy w tym roku? Oczywiście, żeby nie psuć całej zabawy, marki strzegą tej tajemnicy jak oka w głowie, ale na podstawie poprzednich edycji i przecieków, można się sporo domyślić.

Spodziewam się, że Bell, jak co roku, postawi na różnorodność. To ich znak rozpoznawczy. Czyli w środku znajdziemy pewnie:

  • Coś do ust: Pewnie jakaś klasyczna pomadka, może błyszczyk z drobinkami i obowiązkowo konturówka.
  • Do oczu: Tusz do rzęs to must-have. Liczę też na fajny eyeliner i może jakieś pojedyncze, błyszczące cienie do powiek – idealne na sylwestra!
  • Do twarzy: Tutaj pole do popisu jest ogromne. Róż, bronzer, rozświetlacz… to niemal pewniaki. Może trafi się też jakaś baza pod makijaż w mniejszej wersji.
  • Akcesoria: W zeszłych latach bywały mini gąbeczki czy pędzelki. Zawsze miły dodatek.

Kluczowe pytanie, które zadaje sobie każda z nas: miniatury czy pełnowymiarowe produkty? I tutaj Kalendarz adwentowy Bell Cosmetics makijażowy zazwyczaj wypada dobrze. Zawsze jest kilka pełnowymiarowych hitów, które same w sobie kosztują sporą część ceny kalendarza, a reszta to mniejsze wersje, idealne do torebki czy na wyjazd. Taki mix jest moim zdaniem najfajniejszy. Warto dokładnie sprawdzić, jaki jest Bell Cosmetics kalendarz adwentowy zawartość i skład, żeby uniknąć rozczarowań.

Czy to się w ogóle opłaca? Liczymy zawartość kalendarza Bell

Zawsze jak rozmawiam z koleżankami o tych kalendarzach, pada to pytanie: “ale czy to się opłaca?”. No to policzmy. Zazwyczaj, gdybyśmy chciały kupić wszystkie te produkty osobno w drogerii, zapłaciłybyśmy znacznie, znacznie więcej. Czasami nawet dwa razy tyle. To jest główny argument “za”. Kupując Kalendarz adwentowy Bell Cosmetics makijażowy, tak naprawdę robimy sobie dużą paczkę kosmetyków w cenie hurtowej. To jest po prostu sprytny zakup.

Szczególnie jeśli jesteś fanką marki, albo dopiero chcesz ją poznać. Dostajesz przekrój przez ich ofertę i możesz sobie na spokojnie wszystko przetestować. Zawsze znajdzie się jakaś perełka. Pamiętam, że w jednym z kalendarzy odkryłam rozświetlacz, którego używam do dziś i kupiłam już kilka opakowań. Bez kalendarza pewnie nigdy bym po niego nie sięgnęła. Dlatego odpowiedź na pytanie, czy warto kupić Kalendarz adwentowy Bell Cosmetics makijażowy, dla mnie jest prosta: tak, o ile lubisz niespodzianki i chcesz uzupełnić kosmetyczkę w inteligentny sposób.

Jakość kosmetyków Bell też jest czymś co warto wspomnieć. To nie są jakieś przypadkowe produkty. Marka od lat dba o składy, często dodając jakieś pielęgnujące składniki. Nie jest to może półka premium, ale w swojej kategorii cenowej naprawdę dają radę. Produkty są testowane i bezpieczne, co dla mnie jest mega ważne. A jeśli szukacie czegoś wegańskiego albo cruelty-free, to Bell ma coraz więcej takich opcji, więc jest spora szansa, że w kalendarzu też się takie znajdą.

Polowanie czas zacząć: Gdzie i za ile dorwać ten kalendarz?

Dobra, załóżmy, że jesteś przekonana. Decyzja podjęta: w tym roku Kalendarz adwentowy Bell Cosmetics makijażowy musi być mój. I tu zaczynają się schody. Bo to jest prawdziwe polowanie! Te kalendarze znikają z półek w zastraszającym tempie. Gdzie kupić kalendarz adwentowy Bell Cosmetics makijażowy online, żeby mieć największe szanse?

Najpewniejszym miejscem jest oczywiście oficjalny sklep Bell. Tam pojawiają się najwcześniej. Ale trzeba być czujnym, bo rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. Poza tym, warto monitorować największe drogerie internetowe. Myślę tu o Rossmannie czy Notino. Czasem robią jakieś fajne promocje na kalendarze adwentowe, więc można zaoszczędzić parę złotych.

A co ze sklepami stacjonarnymi? No cóż, Kalendarz adwentowy Bell Cosmetics makijażowy na pewno pojawi się w tych samych drogeriach. Ale tutaj to już jest loteria. W moim mieście w zeszłym roku w jednym Rossmannie były trzy sztuki, które zniknęły w godzinę. W innym nie było go wcale. Trzeba mieć farta albo dobrego informatora. Generalnie, produkt jest dostępny od końca października, może początku listopada, i trzeba się spieszyć. Nie ma co czekać do grudnia, bo wtedy zostanie nam tylko oglądanie unboxingów w internecie.

A cena? Spodziewam się, że Kalendarz adwentowy Bell Cosmetics makijażowy 2023 cena będzie na podobnym poziomie co w zeszłym roku, czyli w tej średniej półce cenowej, która jest akceptowalna dla większości z nas. To nie jest wydatek rzędu kilkuset złotych, jak w przypadku marek selektywnych, co czyni go jeszcze bardziej kuszącym.

Co mówią inni? Unboxingi i opinie o kalendarzu Bell

Zanim wydam pieniądze, zawsze robię jedną rzecz: sprawdzam opinie w internecie. I wam też to radzę. Jak tylko Kalendarz adwentowy Bell Cosmetics makijażowy trafi do pierwszych osób, YouTube zostanie zalany filmikami. Wpiszcie sobie “Unboxing Bell Cosmetics kalendarz adwentowy makijażowy” a zobaczycie dziesiątki dziewczyn otwierających okienko po okienku. To najlepszy sposób, żeby zobaczyć produkty “na żywo”, zobaczyć swatche kolorów i posłuchać pierwszych wrażeń.

Zazwyczaj opinie kalendarz adwentowy Bell Cosmetics makijażowy ma bardzo pozytywne. Ludzie chwalą go za stosunek ceny do jakości, za różnorodność i za to, że produkty są po prostu użyteczne. Oczywiście, zawsze znajdzie się ktoś, komu nie podejdzie kolor pomadki albo formuła tuszu, ale to normalne – nie da się dogodzić wszystkim.

Ja sama uwielbiam oglądać te unboxingi, to część całej tej przedświątecznej tradycji. Analizuję wtedy, czy Kalendarz adwentowy Bell Cosmetics makijażowy wypada lepiej na tle konkurencji, na przykład Essence czy Wibo. Każdy z nich ma coś fajnego do zaoferowania. To jest dobre, bo jest w czym wybierać. Porównanie kalendarzy adwentowych makijażowych Bell z innymi to klucz do podjęcia dobrej decyzji. Niektóre są bardziej dla nastolatek, inne bardziej klasyczne. Bell trafia gdzieś pośrodku, co czyni go uniwersalnym wyborem.

Moje ostatnie słowo: Brać czy nie brać?

Dochodzimy do końca. Czy Kalendarz adwentowy Bell Cosmetics makijażowy to coś, co warto mieć? Moim zdaniem – absolutnie tak.

To świetna opcja i dla siebie, jako forma małego, codziennego rozpieszczania się w grudniu, i na prezent dla mamy, siostry czy przyjaciółki. Jest piękny, dobrze przemyślany, a zawartość rzadko kiedy rozczarowuje. To po prostu 24 dni małej, kosmetycznej radości.

Oczywiście, trzeba pamiętać, że to produkt sezonowy. Jak się nie pospieszycie, to przepadnie. Dlatego moja rada jest prosta: jeśli myślicie o nim poważnie, to trzymajcie rękę na pulsie pod koniec października. Śledźcie strony drogerii, zapiszcie się na newslettery. Bo nie ma nic gorszego niż obejść się smakiem. Ja w tym roku na pewno będę polować na mój Kalendarz adwentowy Bell Cosmetics makijażowy. A Wy?

Mam nadzieję, że moja recenzja trochę wam pomogła. To oczywiście tylko moja opinia, ale oparta na wieloletnim doświadczeniu z takimi produktami. Dajcie znać w komentarzach, czy też czekacie na Kalendarz adwentowy Bell Cosmetics makijażowy i co chciałybyście w nim znaleźć!