Falownica do Włosów: Ranking, Opinie i Kompletny Przewodnik – Jak Wybrać i Używać?
Pamiętam jak dziś te poranki, kiedy stałam przed lustrem i z rezygnacją patrzyłam na moje proste jak druty, oklapnięte włosy. Marzyłam o fryzurze z duszą, o takich luźnych, artystycznych falach, jakie widziałam na Instagramie. Próbowałam wszystkiego – warkoczyków na noc (efekt karbowanej owcy, serio), papilotów, nawet tej słynnej metody z paskiem od szlafroka. Efekt? Albo go nie było, albo znikał po godzinie. Byłam o krok od poddania się, kiedy zobaczyłam u koleżanki coś, co odmieniło moje życie włosowe na zawsze. To była ona – falownica do włosów. Na początku podchodziłam sceptycznie, ale to, co zrobiła z moimi włosami w dziesięć minut, było czystą magią. Nagle miałam te swoje wymarzone „beach waves”. Od tamtej pory to moje ulubione narzędzie, a dziś chcę się podzielić z wami wszystkim, czego się nauczyłam. Bo znalezienie idealnej falownicy do włosów może być prostsze niż myślisz.
Co to jest i czym różni się od lokówki?
Dobra, pewnie zastanawiacie się, co to w ogóle jest ta falownica i po co komu kolejne urządzenie do włosów. Ja też tak myślałam! Przez lata męczyłam się z lokówką, próbując uzyskać luźne fale, a zawsze kończyłam z korkociągami jak u lalki. To była walka, której nigdy nie wygrywałam. Falownica do włosów działa zupełnie inaczej. Zamiast nawijać na nią włosy, po prostu zaciskasz ją na paśmie, przesuwasz niżej i znowu zaciskasz. To tworzy takie piękne, równe fale w kształcie litery ‘S’, a nie sprężynki. Efekt jest o niebo bardziej naturalny. To jest właśnie to narzędzie do robienia fal plażowych albo tych eleganckich, w stylu starego Hollywood.
Są różne rodzaje, najczęściej spotkacie się z potrójną, która ma trzy wałki. To ona robi robotę najszybciej i daje najbardziej regularny efekt. Ale są też pojedyncze czy podwójne. To, co ważne, to pamiętać, że falownica do włosów a lokówka to dwa różne światy – jedna da ci fale, druga loki. Proste.
Jak nie popełnić mojego błędu przy wyborze falownicy
Mój pierwszy zakup to była historia z gatunku ‘jak nie robić’. Znalazłam najtańszą falownicę w internecie, kliknęłam ‘kup teraz’ i czekałam podekscytowana. Przyszła. Wyglądała… tanio. Ale co tam, chciałam fal! Uruchomiłam ją, nie miała żadnej regulacji temperatury, grzała na maksa. Po przyłożeniu do włosów poczułam charakterystyczny swąd spalenizny. Fale wyszły, owszem, ale moje biedne końcówki były przesuszone na wiór. Ta tania falownica do włosów wylądowała w koszu po dwóch użyciach.
Nauczona tym przykrym doświadczeniem, teraz wiem, na co patrzeć. Po pierwsze – powłoka. Najlepsza jest falownica do włosów ceramiczna, bo równo się nagrzewa i nie przypala tak włosów. Turmalinowa jest jeszcze lepsza, bo wydziela jony ujemne, co sprawia, że włosy się mniej puszą. Moja obecna ma właśnie taką powłokę i różnica jest kolosalna.
Po drugie, i to jest absolutny mus, regulacja temperatury. Falownica do włosów z regulacją temperatury to zbawienie. Jeśli masz cienkie włosy jak ja, zaczynasz od niższych ustawień (ok. 160-180 stopni). Przy grubych i opornych można podkręcić mocniej. Ale zawsze masz kontrolę. Ważny jest też rozmiar wałków – mniejsze dadzą drobniejsze fale, idealne jeśli zastanawiasz się, jaka będzie najlepsza falownica do włosów krótkich. Ja mam długie włosy i wolę większe wałki, bo dają mi takie fale jak u syreny, więc szukałam falownicy do włosów do grubych fal. Nie oszczędzajcie na tym, serio. Lepiej dołożyć trochę i mieć sprzęt, który posłuży lata i nie zniszczy wam włosów. Wiem co mówię.
Moje typy i co mówią inni – mały ranking z serca
Przeglądanie setek modeli w internecie może przyprawić o zawrót głowy. Dlatego zamiast tworzyć sztywny ranking falownic do włosów, powiem wam, co sprawdziło się u mnie i moich znajomych. Po mojej pierwszej wpadce, zainwestowałam w model ze średniej półki cenowej. Moja obecna miłość to falownica do włosów Remington. Mam ją już chyba ze trzy lata, ma ceramiczną powłokę, regulację temperatury i kosztowała rozsądne pieniądze. Nigdy mnie nie zawiodła. Fale trzymają się super, a włosy nie wyglądają na zniszczone.
Moja przyjaciółka, która jest fryzjerką i ma bzika na punkcie sprzętu, używa tylko profesjonalnych narzędzi. U niej króluje falownica do włosów Babyliss. Mówi, że nagrzewa się w kilkanaście sekund i daje efekt jak z salonu, który trzyma się nawet dwa dni. Oczywiście, to już wyższa półka cenowa, ale jeśli stylizujecie włosy bardzo często, to może być inwestycja warta rozważenia. Przeglądając różne fora, widzę, że generalnie falownica do włosów opinie ma bardzo dobre. Dziewczyny chwalą sobie łatwość użycia i to, że wreszcie mogą uzyskać naturalny efekt bez spędzania godziny przed lustrem. Nawet te tańsze modele potrafią dać radę, jeśli używa się ich sporadycznie i z głową, czyli z termoochroną.
Jak używać falownicy, żeby wyszło super? Moja metoda
Dobra, masz już swój wymarzony sprzęt. I co teraz? Jak używać falownicy do włosów, żeby nie skończyć z czymś dziwnym na głowie? Spokojnie, to łatwiejsze niż myślisz. Oto mój sprawdzony sposób, krok po kroku.
Najpierw przygotowanie – to świętość. Włosy muszą być absolutnie suche. Nigdy, przenigdy nie używajcie gorących narzędzi na mokre lub wilgotne pasma, bo je po prostu ugotujecie. Potem najważniejsza rzecz na świecie: termoochrona. Spryskuję obficie każde pasmo, od nasady po końce. Nie żałuję sobie, to taki anioł stróż dla moich włosów. Następnie dzielę włosy na sekcje. Ja zwykle robię cztery – dwie na dole, dwie na górze. Podpinam te górne spinką, żeby nie przeszkadzały.
Zaczynam od dolnej partii, od włosów przy karku. Biorę pasmo o szerokości około 3-4 centymetrów. Im cieńsze pasmo, tym fale będą bardziej zdefiniowane. Zaciskam falownicę blisko nasady i trzymam jakieś 5-7 sekund. Nie dłużej! Potem otwieram, przesuwam urządzenie niżej, tak żeby górny wałek znalazł się w ostatnim wgłębieniu fali, i znowu zaciskam. I tak aż do samych końcówek. To jest ten trik, żeby fale były płynne i łączyły się ze sobą. Powtarzam to na całych włosach. Żeby uzyskać taki artystyczny nieład, czyli falownica do włosów efekt beach waves, niektóre pasma łapię wyżej, inne niżej, a końcówki czasami zostawiam proste. Daje to taki bardziej luzacki wygląd.
Aha, i ważna rada. Po zrobieniu wszystkich fal, nie ruszaj ich od razu! Daj im całkowicie ostygnąć. To utrwali skręt. Dopiero jak są zimne, delikatnie rozczesuję je palcami (nigdy szczotką!) i spryskuję lekkim lakierem albo solą morską w sprayu. Całość zajmuje mi przy moich długich włosach jakieś 15-20 minut. I gotowe, mogę iść podbijać świat. Nawet jeśli szukasz sposobu na idealną fryzurę na wielkie wyjście, to fale zawsze się sprawdzą.
Pielęgnacja – bo piękne fale to zdrowe włosy
Nie będę kłamać – każda stylizacja na gorąco to dla włosów pewne obciążenie. Dlatego jeśli kochasz swoją falownicę tak jak ja, musisz też pokochać pielęgnację. Termoochrona to podstawa, o której już mówiłam, ale to dopiero początek. Raz w tygodniu robię swoim włosom domowe spa. Nakładam na nie bogatą, nawilżającą maskę i trzymam ją pod czepkiem nawet przez godzinę. Szukam w składach keratyny, oleju arganowego, kwasu hialuronowego. To wszystko pomaga odbudować włosy i przywrócić im nawilżenie.
Na co dzień, po każdym myciu, wcieram w końcówki kilka kropli jedwabiu lub olejku. To je zabezpiecza i sprawia, że wyglądają zdrowiej. Staram się też nie używać falownicy codziennie. Daję włosom odpocząć, noszę je związane w luźny kok albo kucyk. Warto też pamiętać, że zdrowie włosów zaczyna się od środka – dobra dieta, dużo wody, suplementy, to wszystko ma ogromne znaczenie. Bo nawet najlepsza falownica do włosów nie stworzy cudów na przesuszonych i zniszczonych pasmach. Dbanie o pielęgnację włosów falowanych, nawet tych ‘sztucznie’ pofalowanych, to klucz do sukcesu.
Najczęstsze pytania, które od was dostaję
Zebrałam kilka pytań, które najczęściej pojawiają się w waszych wiadomościach.
Czy falownica niszczy włosy? I tak, i nie. Używana bezmyślnie, na najwyższej temperaturze i bez ochrony – na pewno zaszkodzi. Ale jeśli podchodzisz do tego z głową, używasz termoochrony, dobrego sprzętu z regulacją temperatury i dbasz o nawilżanie, ryzyko jest minimalne. To tak jak ze wszystkim.
Ile kosztuje dobra falownica do włosów? Rozstrzał jest spory. Można znaleźć coś już za niecałe 100 zł, a profesjonalne modele kosztują i 500 zł. Moim zdaniem, złoty środek to przedział 150-300 zł. W tej cenie dostaniesz już naprawdę porządny sprzęt, który posłuży ci długo. Falownica do włosów cena nie zawsze idzie w parze z jakością, ale na pewno nie warto brać najtańszej opcji.
Jak często można jej używać? Ja staram się nie częściej niż 2-3 razy w tygodniu. Włosy potrzebują czasu na regenerację.
Czy nada się do każdych włosów? Zdecydowanie tak! Mam koleżanki z cienkimi włosami, grubymi, krótkimi i długimi – każda znalazła dla siebie sposób. Przy cienkich włosach kluczowa jest niższa temperatura i delikatne utrwalenie. Przy grubych można poszaleć z wyższą temperaturą. Nawet przy krótkich fryzurach można uzyskać fajny, potargany efekt, tylko trzeba wybrać model z mniejszymi wałkami.
Podsumowując moją historię z falami
Falownica do włosów to dla mnie coś więcej niż tylko urządzenie. To narzędzie, które dało mi pewność siebie i pozwoliło wreszcie polubić moje włosy. Skończyły się poranki pełne frustracji. Teraz w kilkanaście minut potrafię wyczarować fryzurę, w której czuję się po prostu świetnie. Od luźnych fal na co dzień, po eleganckie uczesanie na wieczór. Mam nadzieję, że moja historia i porady pomogą wam odnaleźć wasz idealny sposób na piękne fale. Nie bójcie się eksperymentować, szukać tego, co dla was najlepsze. I pamiętajcie o pielęgnacji! Z dobrze dobraną falownicą i odrobiną troski, każda z nas może mieć włosy jak z marzeń. Trzymam kciuki!