Dieta dr Dąbrowskiej: Kompleksowy Przewodnik po Zasadach, Jadłospisach, Efektach i Bezpiecznym Stosowaniu
Moja historia z dietą dr Dąbrowskiej: Jak warzywa uratowały mi zdrowie i energię
Czułam się wiecznie zmęczona, opuchnięta, a kawa była moim jedynym paliwem. Znacie to uczucie? Kiedy lustro pokazuje kogoś obcego, kogoś o kilka lat starszego niż w metryce? Ja znałam je aż za dobrze. Wtedy właśnie, przeglądając internet w poszukiwaniu jakiegoś cudu, trafiłam na hasło: dieta dr Dąbrowskiej. Brzmiało jak kolejna modna fanaberia, obiecująca złote góry. Ale byłam tak zdesperowana, że postanowiłam spróbować. I powiem Wam szczerze, to była jedna z najtrudniejszych i jednocześnie najlepszych decyzji w moim życiu.
Czym w ogóle jest ta cała dieta dr Dąbrowskiej?
To nie jest typowa dieta w stylu „jedz mniej, więcej się ruszaj”. To coś zupełnie innego, taki generalny reset dla całego organizmu. Doktor Ewa Dąbrowska opracowała ją jako formę postu leczniczego. Idea jest prosta: przez pewien czas jesz tylko określone warzywa i owoce o niskiej zawartości cukru i skrobi. To wprowadza organizm w stan, który naukowcy nazywają autofagią. Wyobraźcie sobie, że wasz organizm to dom. Kiedy przestajecie mu dostarczać z zewnątrz ciągłego paliwa, w końcu ma czas, żeby zrobić generalne porządki. Zaczyna „zjadać” własne uszkodzone, stare komórki, żeby odzyskać z nich energię. Taki wewnętrzny, genialny recykling. Celem nie jest samo odchudzanie, chociaż to miły efekt uboczny. Chodzi o głębokie oczyszczanie organizmu i pobudzenie go do samonaprawy. I powiem Wam, że to naprawdę czuć.
Co wolno, a czego absolutnie nie? Moja lista przetrwania.
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam zasady dieta dr Dąbrowskiej na czym polega, złapałam się za głowę. Lista produktów zakazanych była dłuższa niż dozwolonych! Ale człowiek jest w stanie przyzwyczaić się do wszystkiego, serio.
Na moim talerzu lądowały głównie:
Warzywa korzeniowe jak marchew, buraki, seler, pietruszka. Zielenina: sałaty, szpinak, jarmuż, rukola. Kapustne to moi przyjaciele: kapusta biała, czerwona, a zwłaszcza kiszona, brokuły, kalafior. Do tego cebula, czosnek, pory. Z warzyw dyniowatych polubiłam się z cukinią i ogórkami. Pomidory i papryka też, ale z umiarem.
Z owoców wolno było niewiele: jabłka, grejpfruty i cytryny. I odrobina owoców jagodowych. A do picia? Woda, woda i jeszcze raz woda. Plus herbatki ziołowe. Przyprawy tylko naturalne, zioła, chrzan, czosnek. Koniec listy.
A teraz to, co bolało najbardziej. Z diety wylatuje wszystko, co dobre. Mięso, ryby, nabiał, jajka. Wszystkie zboża, czyli żegnaj chlebku, żegnajcie kasze. Rośliny strączkowe, wszystkie tłuszcze, nawet te zdrowe jak oliwa czy awokado. Orzechy też. No i oczywiście wróg numer jeden: cukier w każdej postaci. Kawa, czarna herbata, alkohol – zapomnij. To było piekielnie trudne na początku. Ale konieczne, żeby dieta dr Dąbrowskiej w ogóle zadziałała.
Jak długo to wszystko trwa?
To pytanie, które zadaje sobie każdy. Oficjalnie dieta dr dąbrowskiej ile trwa faza warzywno owocowa to kwestia indywidualna, od kilku dni do maksymalnie 6 tygodni. Ja zaczęłam od planu na 14 dni, bo bałam się, że dłużej psychicznie nie wytrzymam. I to był dobry wybór dla początkującej. Najważniejsze to słuchać swojego ciała, a nie trzymać się sztywno cyferek. To nie wyścig.
Mój przykładowy jadłospis, czyli czym ratowałam się w kryzysie
Nie będę wam tu wklejać sztywnego jadłospisu na 7 dni, bo u mnie każdy dzień był trochę inny i zależał od tego, na co miałam siłę. Ale podzielę się moimi ulubieńcami, które ratowały mi życie i smakowały jak ambrozja. Przepisy dieta dr dąbrowskiej faza warzywno owocowa wcale nie muszą być nudne!
Na śniadanie często robiłam sobie surówkę z tartej marchewki i jabłka, albo po prostu wyciskałam sok z selera naciowego i jabłka. W porze obiadowej królowały zupy. Krem z brokułów doprawiony tylko czosnkiem i ziołami, albo absolutny hit – barszcz czerwony na domowym zakwasie buraczanym. Czułam, jak stawia mnie na nogi. Na kolację często jadłam warzywa gotowane na parze albo bigos warzywny z kiszonej kapusty i pieczarek. Proste, ale po kilku dniach postu smakuje lepiej niż najlepszy stek.
Efekty, których się nie spodziewałam. To nie tylko kilogramy.
A teraz najlepsze: dieta dr dąbrowskiej efekty przed i po. Tak, schudłam. Dokładnie 6 kilogramów w dwa tygodnie. Ale szczerze? To był tylko miły dodatek. Najważniejsza zmiana zaszła w mojej głowie i samopoczuciu. Mgła mózgowa, która towarzyszyła mi od miesięcy, po prostu zniknęła. Nagle miałam energię, żeby wstać z łóżka bez trzeciej kawy. Moja cera… ludzie w pracy pytali, jakiego nowego, drogiego kremu używam. A ja po prostu przestałam dostarczać organizmowi śmieci. Poprawił mi się sen, a smak jedzenia po diecie stał się nieprawdopodobnie intensywny. To była prawdziwa metamorfoza. Ten post to było najlepsze, co mogłam podarować mojemu ciału.
Najważniejszy etap – jak mądrze wyjść z postu
To jest pułapka, w którą wpada mnóstwo osób. Myślisz, że skoro przetrwałeś post, to teraz możesz wszystko. Błąd! Wiedza o tym, jak wyjść z diety dr Dąbrowskiej jest równie ważna, co sam post. Faza wychodzenia powinna trwać tyle samo co post. Trzeba stopniowo, powolutku włączać kolejne produkty. Najpierw trochę kaszy jaglanej, potem zdrowe tłuszcze jak awokado, potem strączki. Ja rzuciłam się na jedzenie za szybko i przypłaciłam to bólem brzucha. Uczcie się na moich błędach. To klucz do utrzymania efektów i uniknięcia jo-jo.
Kiedy trzeba powiedzieć STOP? O przeciwwskazaniach i skutkach ubocznych
Muszę być z wami szczera. Dieta dr Dąbrowskiej to nie jest zabawa dla każdego. To nie jest coś, co robisz „na czuja”, jeśli masz poważne problemy ze zdrowiem. Istnieje długa lista dieta dr dąbrowskiej przeciwwskazania kto nie powinien jej stosować. Na pewno kobiety w ciąży i karmiące, dzieci, osoby z zaawansowanymi chorobami nerek, wątroby, z cukrzycą typu 1. Zawsze, ale to zawsze, jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości, pogadaj z lekarzem. To nie wstyd.
A skutki uboczne? O tak, są. I nazywają się kryzysem ozdrowieńczym. Trzeci dzień był dla mnie koszmarem. Głowa pękała mi w szwach, czułam się jak na potężnym kacu. To podobno normalne, organizm wyrzuca z siebie toksyny. Ale jeśli czujecie, że coś jest naprawdę nie tak, odpuśćcie. Zdrowie jest najważniejsze.
Co ludzie gadają i co mówi nauka?
W internecie, na forach, znajdziecie skrajne opinie. Jedni, jak ja, chwalą pod niebiosa. Inni narzekają, że to męczarnia i szkoda zdrowia. Dlatego właśnie opowiadam Wam moją historię, bo każde doświadczenie jest inne. A co na to nauka? Sama idea autofagii, czyli tego sprzątania komórkowego, jest potwierdzona i dostała nawet Nagrodę Nobla (możecie sprawdzić na stronie nobelprize.org). Jednak badań klinicznych dotyczących konkretnie tej wersji postu wciąż brakuje. To wciąż trochę terytorium medycyny alternatywnej. Traktujcie to jako eksperyment na własnym organizmie, ale przeprowadzony z głową.
Jak sobie pomóc w trakcie postu?
Jeśli jesteście zabiegani, codzienne gotowanie może być wyzwaniem. Wtedy z pomocą przychodzi catering dietetyczny dieta dr Dąbrowskiej. W większych miastach, jak poszukacie „catering dieta dr Dąbrowskiej Warszawa”, znajdziecie mnóstwo opcji. To wygodne. Poza tym polecam zaopatrzyć się w wiedzę u źródła. Książki dr Dąbrowskiej, takie jak „Ciało i ducha ratować żywieniem”, to kopalnia wiedzy i przepisów. Mnie bardzo pomogły przetrwać i zrozumieć, po co to wszystko robię.
Podsumowując: Czy warto było?
Dieta dr Dąbrowskiej była dla mnie kamieniem milowym. To nie tylko sposób na deficyt kaloryczny i zrzucenie wagi. To była lekcja słuchania własnego ciała. Nauczyłam się, co mi służy, a co szkodzi. To był początek mojej drogi do zdrowszego życia, większej świadomości i lepszej energii. Czy polecam? Tak, ale z głową. To nie jest magiczne rozwiązanie, ale potężne narzędzie, jeśli użyje się go mądrze. Po diecie wróciłam do regularnej aktywności fizycznej, zaczęłam nawet robić ćwiczenia na pośladki, na co wcześniej nie miałam siły. To pokazuje, jak kompleksowa może być zmiana. Dajcie znać w komentarzach, jakie są wasze doświadczenia z dietą dr Dąbrowskiej! Jestem ich strasznie ciekawa.