Doczepiane Dredy Syntetyczne: Kompletny Przewodnik

Doczepiane Dredy Syntetyczne: Moja Historia i Wszystko, Co Musisz Wiedzieć Zanim Spróbujesz

Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj. Siedziałam przed lustrem i czułam, że muszę coś zmienić. Coś wielkiego. Moje włosy, zawsze takie same, nudne, prosiły się o rewolucję. I wtedy, przeglądając internet w poszukiwaniu inspiracji, trafiłam na nie. Na zdjęcia dziewczyn z burzą kolorowych splotów na głowie. To były doczepiane dredy syntetyczne i ja po prostu przepadłam. To była miłość od pierwszego wejrzenia, która przerodziła się w jedną z moich największych włosowych przygód. Jeśli też czujesz to wołanie o zmianę, ale masz w głowie milion pytań i obaw – jesteś w dobrym miejscu. Opowiem ci wszystko, bez owijania w bawełnę, o mojej drodze z dredami, od wyboru po zdejmowanie. Przygotuj sobie kawę, bo to będzie długa, ale mam nadzieję, że pomocna opowieść. A jeśli szukasz też innych pomysłów, zerknij na różne typy fryzur damskich, może coś ci wpadnie w oko.

Co to właściwie jest i czy to boli?

Dobra, zacznijmy od podstaw. Co to w ogóle są te całe doczepiane dredy syntetyczne? Najprościej mówiąc, to gotowe sploty zrobione ze sztucznych włókien, które wplata się w swoje naturalne włosy. Nie, to nie są dready na stałe, nie niszczysz sobie włosów filcowaniem. To bardziej jak przedłużanie, ale z charakterem. Wykonuje się je z materiałów takich jak kanekalon, który jest lekki i matowy, przez co wygląda bardziej naturalnie. Dzięki temu, że są syntetyczne, są też lżejsze niż byłyby z prawdziwych włosów i co najważniejsze – dostępne w każdym kolorze tęczy. Dla mnie to była idealna opcja, bo panicznie bałam się trwałej zmiany. A tak? Mogłam zaszaleć na kilka tygodni i wrócić do swoich włosów, kiedy tylko chciałam.

Jeden dred drugiemu nierówny, czyli co wybrać?

Kiedy już wiedziałam, że chcę spróbować, zaczęły się schody. Okazało się, że są różne rodzaje tych cudów. Najczęściej spotkasz się z dwoma typami: single ended (SE) i double ended (DE). Te pierwsze mają na końcu pętelkę, przez którą przewlekasz włosy. Te drugie to jeden długi dred, który składasz na pół i wplatasz na środku – w efekcie z jednego doczepu masz dwa zwisające końce. Ja na pierwszy raz wybrałam DE, bo chciałam uzyskać maksymalną objętość. Wyglądały obłędnie! Są też crochet dready, robione na szydełku, które wyglądają najbardziej naturalnie, prawie jak prawdziwe, ale często są też droższe. Materiały, z których robi się doczepiane dredy syntetyczne, to najczęściej wspomniany kanekalon. Jest lekki, nie chłonie tak wody i generalnie jest przyjazny dla skóry, choć zaraz dojdziemy do wyjątków od tej reguły.

A potem zaczyna się najlepsza część – wybór stylu! Przeglądałam te wszystkie kolory i czułam się jak dziecko w sklepie z cukierkami. Turkus? A może ognista czerwień? Ombre z czarnego w fiolet? Możliwości są nieskończone. Możesz mieszać kolory, tworzyć własne kompozycje. Długość, grubość – wszystko zależy od ciebie. Pamiętaj tylko, że im dłuższe i grubsze, tym cięższe będą. To ważne, zwłaszcza za pierwszym razem. Ja postawiłam na długość do pasa i mieszankę czerni z granatem. Czułam się jak jakaś postać z gry wideo. To ważne, by dopasować fryzurę do siebie, tak samo jak przy wyborze krótkich fryzur dla okularnic, gdzie liczy się harmonia.

Wielka przemiana, czyli jak to założyć (i zdjąć!)

Zanim w ogóle dotkniesz dredów, musisz przygotować swoje włosy. To mega ważne, serio, nie pomijaj tego kroku. Umyj głowę mocno oczyszczającym szamponem i, co istotne, nie używaj żadnej odżywki. Włosy muszą być trochę tępe, żeby sploty się dobrze trzymały. Potem suszenie na wiór i najważniejsze – dzielenie włosów na sekcje. Takie małe kwadraciki lub trójkąty na całej głowie. To od nich zależy, jak fryzura będzie się układać.

Moja pierwsza próba samodzielnego zakładania

Postanowiłam, że spróbuję sama. Odpaliłam tutorial na YouTube i uzbrojona w grzebień ze szpikulcem i małe gumeczki, ruszyłam do boju. Powiem tak: mój pierwszy warkoczyk wyglądał jak precel. Ręce bolały mnie niemiłosiernie, a ja zastanawiałam się, w co ja się wpakowałam. Ale wiecie co? Z każdym kolejnym szło mi coraz lepiej. Cały proces zajął mi… chyba z osiem godzin, z przerwami na jedzenie i płacz. Ale satysfakcja, kiedy skończyłam i spojrzałam w lustro? Bezcenna. To jest właśnie to, co kryje się za hasłem ‘jak zakładać doczepiane dredy syntetyczne samodzielnie’ – kupa pracy, ale i kupa radości. Jeśli jednak nie czujesz się na siłach, poszukaj kogoś, kto się tym zajmuje. Moja koleżanka poszła do profesjonalistki i efekt był od razu perfekcyjny. Dobry fryzjer zakładający dredy syntetyczne to skarb, bo zrobi to tak, by nie obciążać cebulek.

A jak to zdjąć?

Proces zdejmowania to osobna historia. Po około dwóch miesiącach noszenia przyszła pora się pożegnać. Delikatnie rozcinałam gumki i rozplatałam warkoczyki. A potem zobaczyłam tę kulkę włosów, która została mi w dłoniach po pierwszym rozczesaniu. Prawie dostałam zawału! Dopiero potem doczytałam, że to zupełnie normalne. To te wszystkie włosy, które naturalnie wypadają każdego dnia (a tracimy ich do 100!), ale były uwięzione w splocie. Więc klucz do usuwania doczepianych dredów syntetycznych to spokój i dobra odżywka ułatwiająca rozczesywanie. Nie szarp, bądź delikatna dla swoich włosów.

Jak żyć z dredami na głowie? Moje sprawdzone triki

Przez pierwsze dni czułam, jakbym nosiła na głowie hełm. Były ciężkie, a skóra głowy swędziała, przyzwyczajając się do napięcia. Ale to mija! Codzienna pielęgnacja doczepianych dredów syntetycznych wcale nie jest trudna. Najważniejsze to dbać o skórę głowy. Ja używałam specjalnej wcierki ziołowej albo hydrolatu miętowego, żeby ją odświeżyć i ukoić. Generalnie pytanie, jak długo można nosić doczepiane dredy syntetyczne, ma prostą odpowiedź: od 1 do 3 miesięcy. Dłużej nie polecam, bo odrost jest już spory i może to osłabić włosy.

Mycie to był rytuał. Nie częściej niż raz na tydzień, a nawet rzadziej. Mój patent? Szampon rozcieńczony z wodą w butelce z dzióbkiem. Dzięki temu mogłam go precyzyjnie nałożyć bezpośrednio na skórę głowy i delikatnie wmasować. Potem najważniejsza część – płukanie. Płucz, płucz i jeszcze raz płucz. Niedokładnie spłukany szampon to prosta droga do łupieżu i swędzenia. Suszenie trwa wieki, więc najlepiej robić to rano. W nocy wiązałam je w luźny warkocz albo koka na czubku głowy, żeby się nie plątały. To naprawdę pomaga utrzymać doczepiane dredy syntetyczne w dobrym stanie na dłużej.

A co jeśli swędzi nie do wytrzymania?

Lekkie swędzenie na początku jest normalne. Ale jeśli masz czerwoną, podrażnioną skórę, krostki, a swędzenie jest nie do zniesienia, to może być problem. Istnieje coś takiego jak alergia na kanekalon, czyli materiał, z którego robi się dready. Niestety, objawy alergii na dredy syntetyczne mogą być bardzo nieprzyjemne i w takim wypadku trzeba je jak najszybciej zdjąć. W razie wątpliwości zawsze warto skonsultować się z dermatologiem, informacje można znaleźć na stronach takich jak Amerykańskiej Akademii Dermatologii.

Czy doczepiane dredy syntetyczne niszczą włosy? Prawdy i mity

To chyba najczęstsze pytanie, jakie słyszałam. I moja odpowiedź brzmi: to zależy. Same w sobie, doczepiane dredy syntetyczne nie niszczą włosów. One wręcz mogą je chronić, bo przez kilka tygodni nie męczysz ich prostownicą, lokówką i codziennym stylizowaniem. Ale… jeśli są założone zbyt ciasno, mogą osłabić cebulki. Jeśli nie dbasz o higienę skóry głowy, możesz nabawić się problemów. Jeśli zdejmujesz je na siłę, wyrywając włosy, to jasne, że je zniszczysz. Kluczem jest rozsądek, dobra pielęgnacja włosów pod dredami i delikatność.

Gdzie to kupić i ile to kosztuje?

Zastanawiasz się, gdzie kupić doczepiane dredy syntetyczne online? Możliwości jest mnóstwo. Od platform typu Allegro, przez specjalistyczne sklepy, po rękodzielników na Etsy, którzy tworzą prawdziwe dzieła sztuki. Warto czytać opinie o doczepianych dredach syntetycznych i wybierać sprawdzonych sprzedawców.

A cena? No cóż, to nie jest najtańsza zabawa. Cena doczepianych dredów syntetycznych na całą głowę waha się od 200 do nawet 800 złotych, w zależności od długości, grubości i tego, czy są robione maszynowo czy ręcznie. Do tego dolicz koszt założenia u profesjonalisty, jeśli się na to zdecydujesz (kolejne 200-500 zł). Ale dla mnie ten efekt był wart każdej złotówki.

Podsumowując: wady i zalety dredów syntetycznych

Jak każda fryzura, ta też ma swoje plusy i minusy. Dla mnie zalety zdecydowanie wygrały. Szybka, totalna metamorfoza, ochrona włosów, niesamowity wygląd i poczucie wyjątkowości. Wady? Początkowy dyskomfort, długie schnięcie i konieczność dbania o skórę głowy. No i ten mały zawał serca przy zdejmowaniu. Trzeba po prostu wiedzieć, na co się piszesz.

Pomysły na stylizacje, czyli jak się w tym nosić

Dredy to nie tylko rozpuszczone włosy. Opcji jest cała masa! Ja uwielbiałam robić z nich wielkiego, luźnego koka na czubku głowy. Świetnie wyglądały też spięte w wysoki kucyk albo zaplecione w gruby warkocz. Możesz wplatać w nie koraliki, owijać kolorowymi nićmi czy zakładać specjalne obrączki. Na co dzień prosty kok z warkoczem z kilku przednich splotów też robił robotę. Na festiwalach czy imprezach można zaszaleć i stworzyć prawdziwe dzieło sztuki. Inspiracji szukaj wszędzie, nawet w poradnikach o trwałej ondulacji męskiej – kreatywność nie zna granic! Jeśli lubisz warkocze, z dredami możesz stworzyć jeszcze bardziej spektakularne modne fryzury z warkoczami.

Więc… czy to jest dla Ciebie?

Doczepiane dredy syntetyczne to była dla mnie niesamowita przygoda i sposób na wyrażenie siebie w momencie, kiedy bardzo tego potrzebowałam. Jeśli czujesz, że chcesz zaszaleć, spróbować czegoś nowego i nie boisz się wyróżniać z tłumu, to odpowiedź brzmi: tak, to jest dla ciebie. Pamiętaj tylko o tym, co przeczytałaś. Wybierz mądrze, dbaj o włosy i skórę głowy, a będziesz się cieszyć niesamowitą fryzurą. To jak, gotowa na rewolucję? Może to będzie twoja ulubiona fryzura na nadchodzącą porę roku, podobnie jak inne modne fryzury na wiosnę.