Kosmetyki NAM: Recenzje, Skład i Gdzie Kupić – Kompleksowy Przewodnik
Moja szczera opinia o kosmetykach NAM. Czy warto było dać im szansę?
Pamiętam to jak dziś. Stałam przed szafą w Rossmannie, gapiąc się na te nowe, minimalistyczne opakowania. NAM. Kolejna marka, która pewnie zniknie za pół roku – pomyślałam sobie wtedy. Byłam sceptyczna, oj bardzo. Tyle już tych “rewolucyjnych” nowości przewinęło się przez moją kosmetyczkę, że straciłam rachubę. Ale coś mnie podkusiło. Może to był ten piękny odcień różu, a może po prostu ciekawość. Kupiłam jeden produkt na próbę. I wiecie co? To był początek naprawdę fajnej przyjaźni. Dzisiaj chcę wam opowiedzieć, co tak naprawdę myślę o tych słynnych kosmetykach NAM i czy ten cały szum wokół nich jest uzasadniony. To nie będzie kolejna sucha recenzja, a raczej opowieść o tym, jak dałam się zaskoczyć.
Coś więcej niż makijaż
Zanim przejdę do konkretów i ulubieńców, muszę powiedzieć o jednej rzeczy, która dla mnie jest mega ważna. Etyka. W dzisiejszych czasach to już nie jest fanaberia. Ja naprawdę chcę wiedzieć, co nakładam na twarz i czy przy produkcji mojego ulubionego podkładu nie ucierpiało żadne zwierzę. NAM od początku jasno komunikuje – jesteśmy wegańscy i cruelty-free. I mają na to papiery, jak certyfikat od Leaping Bunny. Dla mnie to ogromny plus. To sprawia, że te kosmetyki NAM to coś więcej niż tylko kolor. To świadomy wybór. A ja lubię takie wybory.
To jest marka dla każdej z nas. Serio. Dla nastolatki, która dopiero odkrywa świat kredek i tuszów, i dla jej mamy, która szuka czegoś trwałego do pracy. Uniwersalność tych produktów jest naprawdę spora.
Moje perełki z szafy NAM – co musicie przetestować
Dobra, przejdźmy do mięsa. Co tak naprawdę warto kupić? Przetestowałam sporo ich rzeczy i mam kilku faworytów, bez których już sobie nie wyobrażam makijażu.
Zacznijmy od podstawy, czyli podkładu. Moja cera jest… trudna. Mieszana w kierunku tłustej, z tendencją do świecenia się po dwóch godzinach. Znalezienie podkładu, który by to ogarnął i nie wyglądał jak maska, graniczyło z cudem. Przejrzałam chyba wszystkie NAM podkład kryjący opinie w internecie, zanim zaryzykowałam. Wybrałam wersję kryjącą i to był szok. On naprawdę kryje, ale w taki naturalny sposób. Trzyma się cały dzień, nie warzy się i ładnie współpracuje z pudrem. To jeden z tych produktów, które po prostu robią robotę. Zdecydowanie jedne z lepszych kosmetyki NAM, jakie miałam w tej cenie.
Kolejny bohater mojej kosmetyczki? Korektor pod oczy. Moje poranki to często walka z czasem i… sińcami pod oczami. Wyglądam na wiecznie niewyspaną. Potrzebowałam czegoś, co zakryje to zmęczenie, ale nie wejdzie w każdą drobną zmarszczkę, podkreślając ją jeszcze bardziej. Ta NAM korektor pod oczy recenzja będzie krótka: jest genialny. Lekki, kremowy, a jednocześnie ma świetne krycie. Pięknie rozświetla spojrzenie. Wklepuję go palcem i wygląda super. Zero efektu tynku. To są te kosmetyki NAM, które ratują mi życie, serio.
A cienie do powiek? O rany, tu się dopiero dzieje magia! Pigmentacja jest obłędna. Wystarczy jedno dotknięcie pędzla, żeby uzyskać intensywny kolor. Blendują się jak marzenie, nie robią plam. Mam kilka ich paletek i uwielbiam się nimi bawić. Można nimi zrobić delikatny, dzienny makijaż, ale też coś z pazurem na wieczór. Gdyby ktoś robił ranking cieni do powiek NAM, ich palety na pewno byłyby w ścisłej czołówce. Fajne w tych kosmetykach NAM jest to, że dają pole do popisu.
Nie mogę nie wspomnieć o produktach do ust. Jestem fanką matowych pomadek, ale nienawidzę uczucia ściągnięcia i suchych skórek. I tu kolejne zaskoczenie. Pomadki NAM są matowe, ale takie komfortowe, jakby kremowe. Zastanawiałam się, jakie składniki szminki NAM odpowiadają za ten efekt – pewnie jakieś olejki czy witaminy, bo usta po całym dniu wyglądają dobrze. Kolory są nasycone i trwałe. Zdecydowanie najlepsze produkty NAM do makijażu ust, jakie testowałam w tej półce cenowej.
Na koniec szybka wzmianka o rozświetlaczu. Daje taką piękną, mokrą taflę. Nie ma w nim tandetnego brokatu. Po prostu zdrowy, promienny blask.
A co siedzi w środku? Składy pod lupą
Wiecie, że lubię zerknąć na INCI. Nie jestem chemikiem, ale po latach walki z niedoskonałościami nauczyłam się, na co uważać. W przypadku kosmetyków NAM jest naprawdę dobrze. Fakt, że kosmetyki NAM wegańskie i cruelty-free to jedno, ale składy też są przemyślane. Nie znalazłam tam typowych “zapychaczy” czy masy parabenów.
Marka często chwali się składnikami aktywnymi, jak kwas hialuronowy czy witamina E, co czuć w komforcie noszenia. A co ważne dla osób z problemami skórnymi, mają w ofercie kosmetyki NAM dla cery trądzikowej. Są niekomedogenne, więc nie powinny pogarszać stanu cery. Ja przy swojej mieszanej skórze nie zauważyłam żadnego wysypu, a to już coś. To kolejny powód, dla którego polecam te kosmetyki NAM.
Gdzie dorwać te cuda i jak nie zbankrutować?
No dobra, ale gdzie to wszystko kupić? Najprościej oczywiście w drogeriach Rossmann. Szafy NAM są już w większości sklepów, więc można sobie wszystko pomacać i sprawdzić kolory na żywo. A to ważne, zwłaszcza przy podkładach. Moja rada: zawsze polujcie na promocje NAM Rossmann. Zdarzają się regularnie i można wtedy uzupełnić zapasy za grosze.
A jeśli wolicie zakupy z kanapy, to pojawia się pytanie, gdzie kupić tanio kosmetyki NAM online. Opcji jest sporo. Przede wszystkim oficjalna strona namcosmetics.pl, gdzie jest zawsze pełny asortyment i wszystkie nowości. Ale warto też zaglądać do popularnych drogerii internetowych. Czasem mają lepsze deale albo darmową wysyłkę. Zawsze porównuję ceny w kilku miejscach, zanim kliknę “kup teraz”. Podobnie robiłam, gdy szukałam informacji, gdzie kupić kosmetyki Bell, bo lubię mieć porównanie między polskimi markami.
Warto też śledzić ich media społecznościowe. Często informują o nadchodzących okazjach albo zapowiadają, kiedy pojawi się jakaś nowa kolekcja NAM. A na to zawsze czekam z niecierpliwością!
Jak ja się tym maluję? Od kawy po drinka
Kosmetyki NAM są ze mną praktycznie codziennie. Na co dzień, do pracy czy na szybkie wyjście, stawiam na minimalizm. Lekki podkład, korektor pod oczy, tusz do rzęs i odrobina błyszczyka. Chcę wyglądać świeżo i promiennie. To taki look w stylu naturalny makijaż glow, który po prostu uwielbiam, bo odejmuje lat i zmęczenia.
Ale kiedy mam ochotę zaszaleć, te same produkty potrafią stworzyć coś zupełnie innego. Z pomocą paletki cieni buduję mocniejsze oko, dokładam kreskę, konturuję twarz i sięgam po intensywną pomadkę. Z ich pomocą można wyczarować naprawdę zjawiskowy makijaż wieczorowy, który przetrwa całą noc. Wszechstronność to ogromna zaleta tych kosmetyków NAM. Wszystkie te cudeńka trzymam w moim ulubionym kuferku na kosmetyki, żeby mieć wszystko pod ręką i w porządku.
Werdykt końcowy: hit czy kit?
No to jak, warto inwestować w kosmetyki NAM? Z ręką na sercu mówię – tak. To jest jedna z tych marek, które udowadniają, że dobra jakość nie musi kosztować majątku. Oczywiście, jak wszędzie, znajdą się produkty lepsze i gorsze, nie wszystko musi każdemu pasować. Może jedyny mały minusik, to że czasem w moim Rossmannie brakuje najpopularniejszych odcieni podkładu. Ale to raczej wina popularności, a nie samej marki.
Plusy? Świetna jakość, trwałość, pigmentacja, etyczne podejście do produkcji i przystępna cena. To kosmetyki NAM, które naprawdę dają radę. Są idealne dla kogoś, kto ceni świadome wybory, szuka sprawdzonych produktów i chce wspierać polski rynek. Jeśli lubicie porównywać różne filozofie marek, możecie zerknąć na przykład na kosmetyki Mary Kay, żeby zobaczyć zupełnie inny model biznesowy i półkę cenową. Ale w swoim segmencie, kosmetyki NAM są dla mnie w absolutnej czołówce. Dałam im szansę i absolutnie nie żałuję.