Nauka Pisania Bezwzrokowego na Klawiaturze: Kompleksowy Poradnik

Moja Droga do Swobody: Jak Wreszcie Nauczyłem Się Pisać Bez Wzroku i Ty Też Możesz

Pamiętam to jak dziś. Trzeci rok studiów, esej na zaliczenie na ponad dwadzieścia stron, a ja siedzę skulony nad laptopem i poluję na każdą literkę. Dwa palce wskazujące, niczym dzięcioły, stukały w klawisze, a moje oczy biegały w amoku między ekranem a klawiaturą. To było męczące, frustrujące i, co najgorsze, piekielnie wolne. Każda poprawka, każde przeformułowanie zdania było udręką. Wtedy właśnie coś we mnie pękło. Postanowiłem, że mam tego dość. Że musi być lepszy sposób. I tak właśnie zaczęła się moja przygoda z czymś, co brzmiało wtedy jak czarna magia – nauka pisania bezwzrokowego na klawiaturze. Ten tekst to nie jest kolejny suchy podręcznik. To zbiór moich doświadczeń, potknięć i olśnień, które, mam nadzieję, pomogą Ci przejść przez cały proces nauki pisania bezwzrokowego na klawiaturze znacznie sprawniej niż ja. Jeśli myślisz, że to nie dla Ciebie, to jesteś w błędzie. Ja też tak myślałem.

Dlaczego w ogóle zawracać sobie głowę tym całym pisaniem bezwzrokowym?

No właśnie, po co? Przecież jakoś sobie radzimy, stukając tymi dwoma czy czterema palcami. Też tak myślałem. A potem zobaczyłem różnicę. To nie jest tylko kwestia prędkości, chociaż ta rośnie niewyobrażalnie. To jest kwestia swobody. Nagle moje myśli zaczęły płynąć prosto z głowy na ekran, bez tego irytującego przystanku na “gdzie jest literka P?”. To jakby usunąć potężną barierę między tobą a tym, co chcesz stworzyć.

Ta umiejętność, mówię Wam, to prawdziwe wyzwolenie. Zamiast skupiać się na mechanicznym wciskaniu klawiszy, wreszcie mogłem się skupić na samej treści. Pisanie stało się płynniejsze, bardziej naturalne. A co za tym idzie, mogłem rozwijać swoje zdolności umysłowe, zamiast marnować energię na szukanie znaków. Poza tym, mój kark i oczy wreszcie odpoczęły. Koniec z garbieniem się i śledzeniem palców. Po prostu patrzysz prosto w monitor i dzieje się magia. A co najważniejsze, mniej błędów. O wiele mniej. Prawidłowa nauka pisania bezwzrokowego na klawiaturze sprawia, że palce same wiedzą gdzie iść.

Zanim rzucisz się w wir nauki – przygotuj swoje pole bitwy

Dobra, przekonałem Cię? Super. Ale zanim odpalisz pierwszy lepszy kurs, ogarnij swoje stanowisko pracy. Ja na początku kompletnie to olałem i uczyłem się na rozklekotanym krześle przy zbyt wysokim stole. Efekt? Ból pleców i nadgarstków. Nie rób mojego błędu. Usiądź prosto, stopy postaw płasko na podłodze, a łokcie miej zgięte pod kątem około 90 stopni. To naprawdę ważne, żebyś czuł się komfortowo, bo spędzisz w tej pozycji sporo czasu. Warto też pomyśleć o regularnym rozciąganiu pleców, bo wielogodzinne siedzenie potrafi dać w kość. Wiele osób zastanawia się, jak nauczyć się pisania bezwzrokowego w domu – kluczem jest właśnie stworzenie sobie odpowiednich warunków.

Klawiatura też ma znaczenie. Nie musisz od razu kupować mechanika za grube pieniądze, ale upewnij się, że ta, której używasz, jest dla Ciebie wygodna. Ja zacząłem na zwykłej membranowej i dałem radę. Najważniejsze jest, żebyś poznał jej układ. W Polsce używamy głównie układu QWERTY. Znajdź palcami wskazującymi małe wypustki na klawiszach F i J. To będzie Twój dom, Twoja baza wypadowa, do której zawsze będziesz wracać. To absolutna podstawa, bez której cała nauka pisania bezwzrokowego na klawiaturze nie ma sensu.

Cała magia tkwi w palcach. Jak to ogarnąć?

No i dochodzimy do sedna. Do tej całej metodyki, która na początku wydaje się strasznie skomplikowana. Każdy palec ma przypisaną swoją strefę na klawiaturze. Na początku czułem się, jakbym uczył się chodzić na nowo. Pisałem wolniej niż moimi dwoma “dzięciołami” i co chwila miałem ochotę spojrzeć na dół. To jest najtrudniejszy moment – trzeba go przetrwać.

Najlepsza i chyba jedyna skuteczna metoda nauki pisania bezwzrokowego polega na budowaniu pamięci mięśniowej. Zaczynasz od rzędu środkowego (ASDF JKL;), potem dodajesz górny, dolny, a na końcu cyfry i te wszystkie dziwne znaczki. Kluczem jest powtarzalność. Nudna, żmudna, ale niezbędna powtarzalność. Dlatego tak ważne są dobre ćwiczenia na pisanie bezwzrokowe dla początkujących. Zaczynaj od prostych kombinacji liter, potem krótkich słów, a dopiero później całych zdań. Nie spiesz się. Na początku skup się na dokładności, a nie na prędkości. Prędkość przyjdzie sama, obiecuję. To proces, więc daj sobie czas, a nauka pisania bezwzrokowego na klawiaturze w końcu przyniesie efekty.

Internetowe wspomagacze, czyli gdzie szukać pomocy w tej nierównej walce

Na szczęście nie jesteś w tym sam. Internet pęka w szwach od narzędzi, które pomogą Ci w tej misji. Ja sam przetestowałem ich całą masę. Na początek polecam znaleźć jakiś dobry darmowy program do nauki pisania bezwzrokowego, żeby zobaczyć, czy to w ogóle dla Ciebie. Wiele z nich to świetne aplikacje webowe.

Z tych, które mogę polecić z czystym sumieniem, na pewno jest TypingClub. Prowadzi za rączkę, ma fajny interfejs i masę lekcji. Idealny na start. Potem, jak już załapiesz podstawy, warto przesiąść się na coś w stylu Keybr. Ten program to już wyższa szkoła jazdy, bo generuje ćwiczenia na podstawie Twoich najczęstszych błędów, co bywało wkurzające, ale cholernie skuteczne. Jeśli szukasz czegoś typowo po polsku, to Ratatype jest całkiem spoko. To dobra aplikacja do nauki pisania bezwzrokowego po polsku, z certyfikatami i testami. Oczywiście istnieją też płatne, najlepsze kursy pisania bezwzrokowego online, ale szczerze mówiąc, darmowe narzędzia w zupełności wystarczą, jeśli masz w sobie dość samodyscypliny. Cała nauka pisania bezwzrokowego na klawiaturze opiera się na twoim zaangażowaniu.

Moje triki na to, żeby nie zwariować i faktycznie się nauczyć

Często pada pytanie: ile czasu zajmuje nauka pisania bezwzrokowego? Cóż, nie ma jednej odpowiedzi. U mnie osiągnięcie w miarę komfortowego poziomu (powiedzmy 40 słów na minutę) zajęło jakieś dwa miesiące regularnych ćwiczeń. Ale znam ludzi, którzy ogarnęli to w miesiąc, i takich, którym zajęło to pół roku. Każdy ma swoje tempo.

Ale mam kilka rad, które mogą pomóc ci w tym, jak szybko nauczyć się pisać bezwzrokowo. Po pierwsze: regularność. Naprawdę, to to jest chyba najważniejsze. Lepiej ćwiczyć 15 minut codziennie, niż dwie godziny raz w tygodniu. Chodzi o budowanie nawyku i pamięci mięśniowej. Po drugie: nie patrz na klawiaturę! Wiem, że korci. Wiem, że na początku to wydaje się niemożliwe. Zaklej ją sobie taśmą, jeśli musisz. Ale nie patrz. Każde spojrzenie to krok w tył. Zaufaj swoim palcom. Po trzecie: nie poddawaj się. Będą momenty zwątpienia, kiedy będziesz pisać wolniej niż przedtem. To normalne. Przetrwaj to, a potem będzie już tylko z górki. Cała nauka pisania bezwzrokowego na klawiaturze to test cierpliwości.

Pamiętam jak próbowałem namówić mojego młodszego kuzyna, żeby też się nauczył. Dla niego najlepszy okazał się jakiś pisanie bezwzrokowe dla dzieci program, który był bardziej grą niż nauką. To też jest sposób, zwłaszcza dla młodszych. Kluczem jest znalezienie metody, która dla Ciebie działa i sprawia, że nauka pisania bezwzrokowego na klawiaturze nie jest tylko przykrym obowiązkiem.

Co dalej? Czyli jak nie zapomnieć tego, czego się nauczyłeś

Opanowanie tej umiejętności to jedno, ale utrzymanie jej to drugie. Najlepsza rada, jaką mogę dać, to po prostu… pisać. Pisz maile, rozmawiaj na czatach, pisz opowiadania, cokolwiek. Im więcej będziesz używać nowej umiejętności w codziennym życiu, tym bardziej stanie się ona Twoją drugą naturą. Przestaniesz myśleć o tym, gdzie jest który klawisz, a palce same będą tańczyć po klawiaturze.

Mam nadzieję, że ten mój nieco chaotyczny poradnik pisania bezwzrokowego na klawiaturze dał Ci kopa do działania. To jedna z najlepszych inwestycji w siebie, jaką zrobiłem. Zwiększyła moją produktywność, poprawiła komfort pracy i, co tu dużo mówić, dała mi masę satysfakcji. To długa droga, ale widok tekstu pojawiającego się na ekranie w tempie Twoich myśli jest wart każdej minuty ćwiczeń. Powodzenia!