Przepis na Buraczki Konserwowe na Zimę | Domowe Słodko-Kwaśne Przetwory

Przepis na Buraczki Konserwowe na Zimę | Słodko-Kwaśne Domowe Przetwory

Zapach gotujących się buraków. To dla mnie jeden z tych zapachów, które natychmiast przenoszą mnie do dzieciństwa, do kuchni mojej babci. Pamiętam jak dziś jej dłonie, zawsze lekko zabarwione na różowo, i ten jej uśmiech, gdy ustawiała na półce w spiżarni kolejną baterię słoików. Mówiła, że zamyka w nich smak jesieni. To była nasza mała, coroczna tradycja. I chociaż babci już nie ma, ja co roku, gdzieś pod koniec września, zakasuję rękawy i kontynuuję ten rytuał. Przez lata udoskonalałam jej recepturę, ale baza pozostała ta sama. Dzisiaj chcę się z Wami podzielić tym moim skarbem – to jest ten jeden, jedyny, najlepszy dla mnie przepis na buraczki konserwowe. Uważam, że to najlepszy przepis na buraczki konserwowe do słoików, jaki kiedykolwiek próbowałam. Jeśli szukacie inspiracji na inne przetwory, bo wciągnęło Was wekowanie, zerknijcie na mój kompletny przewodnik po przetworach na zimę.

Po co to całe zamieszanie, skoro sklepowe półki się uginają?

Wiem, wiem. Można iść do sklepu i po prostu kupić słoik. Sama tak kiedyś robiłam, gdy brakowało czasu. Ale za każdym razem czułam takie lekkie rozczarowanie. A to za słodkie, a to za kwaśne, a czasem takie jakieś… bez duszy. Robienie własnych przetworów to coś więcej niż tylko oszczędność. To terapia. To chwila dla siebie, w której tworzysz coś od zera. Masz pewność, że w środku nie ma żadnej chemii, żadnych ulepszaczy, tylko to, co sama do słoika włożyłaś. I ta duma, gdy w środku zimy stawiasz na stole własne buraczki… bezcenna. Wtedy wiem, że warto było poświęcić czas na ten przepis na buraczki konserwowe. Poza tym, buraki to samo zdrowie, pełne żelaza i witamin, co zresztą potwierdzają oficjalne źródła, jak strona Narodowego Centrum Edukacji Żywieniowej.

Małe sekrety, które robią wielką różnicę

Zanim zaczniemy, kilka słów o podstawach. To takie moje małe triki, które sprawiają, że wszystko idzie gładko. Najważniejsze są same buraki. Szukajcie tych mniejszych, twardych, o intensywnej barwie. Kiedyś skusiłam się na takie olbrzymy, bo myślałam, że będzie mniej obierania, i co? Były łykowate i blade w środku. Cała partia poszła na marne. Od tamtej pory wybieram tylko te niepozorne, ale pełne smaku. To podstawa, by nasz przepis na buraczki konserwowe się udał.

Kolejna sprawa to słoiki. Muszą być czyściutkie jak łza. Ja je zawsze myję, a potem wstawiam do piekarnika na 15 minut w 100 stopniach. Nakrętki przelewam wrzątkiem. Nie ma drogi na skróty, bo inaczej cała nasza praca może spleśnieć. Warto też przygotować sobie stanowisko – duży gar, tarka i jakieś rękawiczki, chyba że lubicie mieć różowe palce przez tydzień. Dbałość o takie detale to połowa sukcesu, zanim jeszcze na dobre zaczniemy stosować nasz przepis na buraczki konserwowe. A jeśli macie wątpliwości co do bezpieczeństwa, zawsze można zerknąć na stronę Głównego Inspektoratu Sanitarnego.

No to do dzieła! Babciny przepis na buraczki konserwowe w mojej wersji

Dobra, koniec gadania, czas na gotowanie. Ten przepis na buraczki konserwowe jest naprawdę prosty, ale jego siła tkwi w proporcjach. To właśnie one dają ten idealny, słodko-kwaśny balans, za którym wszyscy przepadają. Pokażę Wam, jak zrobić buraczki konserwowe tarte, które są moim zdaniem najpraktyczniejsze.

Co będzie nam potrzebne?

Ja zwykle robię z podwójnej porcji, bo znikają w zastraszającym tempie. Ale na start, to jest idealna ilość, żeby spróbować i się nie narobić. Pamiętajcie, że ten przepis na buraczki konserwowe z octem można modyfikować pod siebie.

  • Warzywa: 2 kg buraków ćwikłowych (najlepiej młodych, o intensywnym kolorze)
  • Składniki zalewy:
    • 1 litr wody
    • 250 ml octu spirytusowego 10%
    • 200 g cukru
    • 1 płaska łyżka soli (niejodowanej)
  • Przyprawy:
    • 4-5 liści laurowych
    • 8-10 ziaren ziela angielskiego
    • 1/2 łyżeczki pieprzu ziarnistego
    • Opcjonalnie: 3-4 goździki, dla ‘ocieplenia’ smaku.

Przygotowanie krok po kroku

Oto jak wygląda mój przepis na buraczki konserwowe, rozpisany na czynniki pierwsze.

  1. Najpierw myjemy brudaski. Buraki trzeba dokładnie wyszorować, ale broń Boże nie obcinajcie im ‘ogonków’ ani korzonków! Inaczej cały piękny kolor ucieknie do wody podczas gotowania. To bardzo ważny punkt, jeśli chodzi o ten przepis na buraczki konserwowe.
  2. Potem hop do gara. Zalewamy je zimną wodą, tak żeby były całe przykryte i gotujemy. Ile? A to zależy. Czasem godzinę, czasem prawie dwie, w zależności jak duże są buraki. Trzeba po prostu co jakiś czas dźgnąć jednego widelcem i sprawdzić czy jest jest miękki.
  3. Gdy już są ugotowane, odcedzamy je i bach! – do lodowatej wody. To taki mały szok termiczny, po którym skórka schodzi praktycznie sama. Gdy trochę ostygną, obieramy i teraz część artystyczna: można je zetrzeć na tarce o grubych oczkach, pokroić w plasterki… Ja najczęściej trę, bo takie są najlepsze do obiadu. W ten sposób powstaje baza pod nasz przepis na buraczki konserwowe.

Magiczna zalewa i pakowanie do słoików

Kiedy buraki sobie stygną, robimy zalewę. To ona jest sercem całego przepisu. Do garnka wlewamy wodę, ocet, sypujemy cukier i sól. Dorzucamy przyprawy – liście laurowe, ziele angielskie… Ja zawsze dodaję też kilka goździków. Całość gotujemy z 5-10 minut, żeby smaki się przegryzły. W całym domu pachnie wtedy obłędnie! Ten aromat to dla mnie esencja, którą musi mieć każdy przepis na buraczki konserwowe słodko-kwaśne. Teraz najfajniejsza część. Do naszych wyparzonych słoików wkładamy ciasno buraczki. Naprawdę ciasno, można je trochę docisnąć. Potem zalewamy je gorącą zalewą. Tak, żeby były całe zakryte, ale zostawcie z centymetr wolnego miejsca od góry. To kluczowy etap, jeśli realizujesz przepis na buraczki konserwowe. Brzegi słoika trzeba dokładnie wytrzeć do sucha i zakręcamy. Mocno, ale z czuciem.

Chrzest bojowy słoików, czyli pasteryzacja

Żeby nasze buraczki przetrwały całą zimę, trzeba je zapasteryzować. To nic strasznego. Ja najczęściej robię to w dużym garze. Na dno kładę starą ściereczkę, żeby słoiki nie pukały i nie pękły. Ustawiam je tak, żeby się nie dotykały, i zalewam gorącą wodą do 3/4 wysokości. I pyrkoczą sobie tak na małym ogniu z 20 minut. Po tym czasie ostrożnie je wyjmuję i stawiam do góry dnem na blacie. I czekam na ten najpiękniejszy dźwięk – charakterystyczne ‘klik!’. To znak, że słoik jest szczelnie zamknięty i nasza praca się udała. Taki już mój sprawdzony przepis na buraczki konserwowe.

Gdy masz ochotę na małe szaleństwo

Ten klasyczny przepis na buraczki konserwowe jest dla mnie idealny, ale czasem lubię poeksperymentować. Kiedyś dodałam do każdego słoika trochę świeżo startego chrzanu – wyszły genialne, z takim pazurem! Innym razem starłam do nich kwaśne jabłko. Można też dorzucić plasterki cebuli albo ząbek czosnku. Istnieje też przepis na buraczki konserwowe bez pasteryzacji, gdzie gorące buraki zalewa się wrzątkiem i od razu zakręca, ale ja jestem zwolenniczką tradycyjnej, bezpieczniejszej metody. A jeśli jesteście w ogóle fanami słoikowych eksperymentów, to może skusicie się na mizerię w słoikach? Albo absolutny hit u moich znajomych – ogórki w zalewie curry.

Coś poszło nie tak? Spokojnie, każdemu się zdarza

Pamiętam, jak kiedyś cała partia słoików mi nie ‘chwyciła’. Byłam załamana. Okazało się, że użyłam starych, lekko powyginanych nakrętek. Od tamtej pory zawsze kupuję nowe. To najważniejsza zasada, gdy realizujesz jakikolwiek przepis na buraczki konserwowe. Jeśli słoik się nie zamknie, nie panikuj. Wstaw go do lodówki i zjedz w ciągu kilku dni. Albo zrób od razu wielki garnek barszczu. A co jeśli buraczki wyjdą za kwaśne? Następnym razem daj trochę mniej octu, a więcej cukru. Ja zawsze próbuję zalewy zanim zaleję słoiki. Musi być intensywna w smaku. To nie jest apteka, proporcje można lekko naginać. Dlatego tak kocham ten domowy przepis na buraczki konserwowe – bo jest mój. Ten przepis na buraczki konserwowe jest na szczęście odporny na małe błędy.

I co teraz z tymi słoikami zrobić?

Och, możliwości są nieskończone! Oczywiście, są genialne jako dodatek do tradycyjnego schabowego. Ale ja je uwielbiam w sałatce z kozim serem i orzechami włoskimi. Czasem miksuję je z odrobiną chrzanu i jogurtu na pyszny dip. A barszcz na bazie takich domowych buraczków? Poezja! Nie ma porównania do tych z kartonu. Kiedy już wasz przepis na buraczki konserwowe jest gotowy i słoiki stoją w spiżarni, macie skarb. Czasem robię też śledzie w różnych zalewach i takie buraczki pasują do nich idealnie. Albo do pieczonych wiśni jako dodatek do mięs? Brzmi dziwnie, ale spróbujcie!

Smak jesieni zamknięty w szkle

I to w zasadzie tyle. Cała filozofia. Może i trochę z tym pracy, może i kuchnia wygląda potem jak po przejściu huraganu, ale uwierzcie mi – warto. Otwarcie takiego słoika w środku mroźnej zimy i poczucie tego smaku to jedno z najmilszych kulinarnych doświadczeń. Mam nadzieję, że mój przepis na buraczki konserwowe na zimę przypadnie Wam do gustu i że stworzycie własne, pyszne przetwory. To wspaniała tradycja, którą warto pielęgnować. Dajcie znać, jak Wam wyszły! Podzielcie się tym, jak udał się wasz przepis na buraczki konserwowe! Smacznego!