Przepis na Kotlety Ziemniaczane z Pieczarkami: Prosty Obiad Wegetariański

Kotlety Ziemniaczane z Pieczarkami Mojej Babci – Przepis, Który Zawsze Wychodzi

Pamiętam to jak dziś. Ten charakterystyczny zapach smażonej cebulki i pieczarek unoszący się w malutkiej, zawsze ciepłej kuchni mojej babci… To był dla mnie, małej dziewczynki, nieomylny znak, że na obiad będą kotlety ziemniaczane. Danie proste, właściwie z niczego, a smakowało jak największy rarytas na świecie. Po latach, już we własnej kuchni, wielokrotnie próbowałam odtworzyć ten smak. Nie będę kłamać, było kilka spektakularnych porażek – kotlety rozpadały się na patelni, były mdłe albo zbyt twarde. Ale w końcu, metodą prób i błędów, udało się. I dzisiaj chcę się z wami podzielić tym moim, a właściwie to babcinym, sekretem. To jest coś więcej niż tylko kolejny przepis na kotlety ziemniaczane z pieczarkami, to kawałek mojego dzieciństwa zamknięty w chrupiącej panierce.

Czemu te kotlety to u nas w domu hit?

To pytanie zadaje sobie za każdym razem, gdy znikają z talerzy w pięć minut. Myślę, że ich magia tkwi w prostocie. To takie prawdziwe „comfort food”. Jedzenie, które otula, poprawia humor i przywołuje dobre wspomnienia. Są też niesamowicie ekonomiczne, bo to genialny sposób na zużycie ziemniaków, które zostały z wczorajszego obiadu. Zero marnowania, co w dzisiejszych czasach jest na wagę złota. Co więcej ten przepis na kotlety ziemniaczane z pieczarkami jest tak uniwersalny, że pasuje praktycznie do wszystkiego. Jako danie główne z surówką, jako dodatek do gulaszu… Po prostu działają zawsze. To mój niezawodny, prosty przepis na kotlety ziemniaczane z pieczarkami.

Co będzie nam potrzebne, czyli lista skarbów

Zanim zaczniemy, zbierzmy wszystkie składniki. Jakość ma tu znaczenie, naprawdę. Niby proste rzeczy, ale diabeł tkwi w szczegółach. Oto czego potrzebuje najlepszy przepis na kotlety ziemniaczane z pieczarkami:

Ziemniaki:

Około kilograma. Babcia zawsze mówiła „byle mączyste!”, i miała stuprocentową rację. Odmiany typu B lub C, takie jak Irga, Irys, Bryza, są idealne. One po ugotowaniu są sypkie, dobrze chłoną wilgoć i sprawiają, że masa na kotlety jest jak puszek, a nie klejąca paćka. To kluczowe.

Pieczarki:

Tak z pół kilo. Bierzcie te najbielsze, najjędrniejsze, świeże. Kiedyś w akcie desperacji próbowałam z mrożonych, no i powiem wam, dramat. Trzeba je tak wyciskać z wody, że cała para idzie w gwizdek a i tak potrafią rozmiękczyć całą masę. Jeśli szukacie więcej pomysłów na grzyby, sprawdźcie jak zrobić faszerowane pieczarki.

Cebula i czosnek:

Jedna duża cebula, drobniutko posiekana. I ząbek, dwa czosnku, przeciśnięte przez praskę. Nie żałujcie cebuli, ona robi całą robotę, nadaje tej słodyczy i głębi.

Spoiwo:

Jedno jajko. A dla moich wegańskich przyjaciół – super działa „glutek” z siemienia lnianego (jedna łyżka mielonego siemienia zalana trzema łyżkami gorącej wody) albo po prostu łyżka skrobi ziemniaczanej.

Bułka tarta:

Jakieś 3-4 łyżki do środka, do masy, i drugie tyle do panierowania. Czasem, jak nie mam, daję zmielone płatki owsiane albo kaszę mannę i też jest pysznie.

Olej do smażenia:

Zwykły rzepakowy będzie w sam raz.

Przyprawy, czyli dusza kotleta:

Sól (około łyżeczki, ale próbujcie), świeżo zmielony czarny pieprz (pół łyżeczki), koniecznie majeranek (cała łyżeczka!), odrobina słodkiej papryki i cała masa świeżej natki pietruszki. Bez natki to nie to samo!

Moje małe oszustwa, czyli jak podkręcić smak

Podstawowy przepis na kotlety ziemniaczane z pieczarkami jest pyszny sam w sobie, ale czasem lubię trochę poszaleć. Kiedy moje dzieciaki kręciły nosem na „zwykłe” kotlety, odkryłam, że dodatek startego sera czyni cuda. Od tamtej pory problem zniknął! To mój tajny kotlety ziemniaczane z pieczarkami i serem przepis, który ratuje sytuację, gdy mam w domu niejadków. Wystarczy dodać do masy 50-70 gramów startego cheddara lub goudy. Można też pokroić w kostkę mozzarellę albo słoną fetę. Innym razem dorzucam do farszu startą marchewkę albo kukurydzę z puszki dla koloru i słodyczy. Nie bójcie się eksperymentów, w kuchni wszystko jest dozwolone. Szukając inspiracji często zaglądam na Allrecipes, mają tam mnóstwo pomysłów.

No to do dzieła! Robimy kotlety krok po kroku

Dobra, zakasujemy rękawy. Oto instrukcja jak zrobić kotlety ziemniaczane z pieczarkami krok po kroku, żeby wyszły idealne. To naprawdę prostsze niż się wydaje.

Krok pierwszy: Ziemniaki – fundament smaku

Ziemniaki obieramy, kroimy na mniejsze kawałki i gotujemy w osolonej wodzie do absolutnej miękkości. Muszą się praktycznie rozpadać. Odcedzamy je bardzo, bardzo dokładnie, a potem stawiamy jeszcze na chwilkę na małym ogniu, żeby odparowała z nich cała resztka wody. To super ważny trik. Potem ugniatamy je tłuczkiem na gładziutkie puree. I teraz najważniejsza zasada klubu kotletowego: nie używajcie blendera! Raz tak zrobiłam w pośpiechu i wyszedł mi ciągnący się klej, a nie puszysta masa. Katastrofa. Ugniecione ziemniaki muszą całkowicie ostygnąć. Ja często wstawiam je po prostu do lodówki. Zimne ziemniaki to gwarancja, że kotlety się nie rozpadną.

Krok drugi: Farsz, czyli serce naszych kotletów

Gdy ziemniaki się chłodzą, na patelni rozgrzewamy olej i wrzucamy posiekaną cebulkę. Smażymy powoli, aż się zeszkli i zrobi słodka. Pod koniec dodajemy czosnek, tylko na minutkę, żeby nie zgorzkniał. Teraz czas na pieczarki. Kroimy je w drobną kostkę albo ścieramy na tarce i wrzucamy na patelnię. Zwiększamy ogień i smażymy, aż cała woda, którą puszczą, odparuje. Muszą zacząć się rumienić. To też jest kluczowe, bo mokry farsz to prosta droga do rozpadających się kotletów. Gdy farsz jest już suchy, doprawiamy go solą, pieprzem, majerankiem, papryką i na końcu mieszamy z natką pietruszki. Odstawiamy do całkowitego wystudzenia.

Krok trzeci: Wielkie łączenie i formowanie

W dużej misce spotykają się nasi bohaterowie: zimne ziemniaki i zimny farsz. Wbijamy jajko (lub jego wegański zamiennik), wsypujemy 3-4 łyżki bułki tartej. Jeśli robicie wersję z serem, to teraz jest ten moment. I wyrabiamy. Najlepiej rękami, bez ceregieli. Masa ma być jednolita i plastyczna. Jeśli czujecie, że jest za luźna, dodajcie jeszcze łyżkę bułki. Jeśli za sucha (co rzadko się zdarza), odrobinę wody. Teraz zwilżamy dłonie wodą, żeby masa się nie kleiła i formujemy zgrabne, okrągłe lub owalne kotlety. To najfajniejszy etap, można poczuć się jak prawdziwy artysta. To w końcu wasz przepis na kotlety ziemniaczane z pieczarkami!

Krok czwarty: Smażenie albo pieczenie

Każdy uformowany kotlet obtaczamy w bułce tartej. Jeśli szukacie inspiracji na inne panierowane dania, polecam sprawdzić ten przepis na panierowane pieczarki. Na patelni rozgrzewamy sporą ilość oleju i smażymy kotlety na średnim ogniu z obu stron na piękny, złoty kolor. To potrwa jakieś 3-4 minuty na stronę. A dla tych, co liczą kalorie, jest też opcja bez smażenia. To mój ulubiony kotlety ziemniaczane z pieczarkami fit przepis: układamy kotlety na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, delikatnie smarujemy je z wierzchu olejem i pieczemy w 180 stopniach (z termoobiegiem) przez około 20-25 minut, w połowie czasu obracając. Też wychodzą pyszne, może trochę mniej chrupiące. Pomysłów na zdrowe dania z piekarnika szukam często na BBC Good Food, a na polskim podwórku świetne przepisy ma Kwestia Smaku.

Złote rady od serca, żeby nic się nie rozpadło

Podsumujmy najważniejsze. Po pierwsze: zimne składniki. Ugniecione ziemniaki i farsz muszą być całkowicie ostudzone przed połączeniem. To świętość. Po drugie: dobrze odparowane składniki. Zero nadmiaru wody. Po trzecie: nie przesadzajcie z bułką tartą w masie, bo kotlety wyjdą twarde. I po czwarte: zawsze spróbujcie masy przed smażeniem. Wiem, surowe jajko, ale odrobinka na czubek języka nie zaszkodzi, a można idealnie doprawić. Ten prosty przepis na kotlety ziemniaczane z pieczarkami jest naprawdę wybaczający, więc bez stresu.

Z czym to jeść? Moje ulubione zestawy

U nas w domu klasycznie podaje się je z sosem czosnkowym na gęstym jogurcie i mizerią. Mąż czasem domaga się do nich surówki z kiszonej kapusty, mówi, że to idealny balans smaków. A ja… cóż, czasem zjadam je tak po prostu, na zimno, prosto z lodówki następnego dnia. Nie mówcie nikomu. Są też świetne jako baza do wege burgerów albo dodatek do jakiegoś warzywnego gulaszu. Możliwości jest mnóstwo, to idealny przepis na wegetariańskie kotlety ziemniaczane z pieczarkami na każdą okazję.

Co zrobić, jak zostanie? (chociaż rzadko zostaje)

Jeśli jakimś cudem zostanie wam kilka kotletów, bez problemu możecie je przechować w lodówce w zamkniętym pojemniku przez 3-4 dni. Najlepiej odgrzewać je na suchej patelni albo przez chwilę w piekarniku, żeby odzyskały chrupkość. Mikrofalówka zrobi z nich gumowe kapcie. Co ważne, ten przepis na kotlety ziemniaczane z pieczarkami świetnie nadaje się do mrożenia! Zawsze robię podwójną porcję i część zamrażam (już uformowane, ale surowe) na czarną godzinę. Potem smażę je bez rozmrażania, tylko na mniejszym ogniu i trochę dłużej. To mój ratunek na te dni, kiedy wracam z pracy i ostatnie o czym marzę to stanie przy garach.

To co, spróbujecie?

Mam wielką nadzieję, że ten mój przydługi wywód i ten wspaniały, babciny przepis na kotlety ziemniaczane z pieczarkami was zainspiruje. Zróbcie je po swojemu, dodajcie coś od siebie, może ulubione zioła albo warzywa i stwórzcie własną, rodzinną historię. Smacznego!