Przepis na Leśny Mech: Puszyste Ciasto Ze Szpinakiem i Kremem Mascarpone

Leśny Mech – Mój Najlepszy Przepis na Ciasto ze Szpinakiem, Które Zawsze Robi Furore

Pamiętam jak dziś, kiedy pierwszy raz zobaczyłam Leśny Mech. To było na urodzinach u cioci Basi, a ja, mała dziewczynka, byłam absolutnie zahipnotyzowana tym zielonym kolorem. Byłam przekonana, że to jakiś magiczny, chemiczny barwnik. Kiedy usłyszałam, że to szpinak… no cóż, mój dziecięcy świat na chwilę stanął w miejscu. Szpinak w cieście?! A potem spróbowałam i po prostu przepadłam. Ta wilgotność, ten delikatny krem i kwaśne owoce. Poezja! Od tamtej pory to moje popisowe ciasto, które robię na każdą ważniejszą okazję. Jeśli szukasz sprawdzonego przepisu na leśny mech, takiego od serca, który zawsze się udaje, to jesteś w dobrym miejscu. To najlepszy przepis na leśny mech ze szpinakiem, jaki znam. Obiecuję, że przeprowadzę Cię przez ten proces za rękę, a Twój deser zachwyci każdego.

Zaczynamy przygodę! Oto przepis na leśny mech krok po kroku

Dobra, zakasujemy rękawy i do dzieła! Pokażę wam jak zrobić ciasto leśny mech krok po kroku. Ten przepis na leśny mech jest naprawdę prosty, ale jak przy każdym wypieku, diabeł tkwi w szczegółach. Trzymaj się tych kroków, a gwarantuję sukces. To jest właśnie ten przepis na leśny mech, który zawsze się udaje. To klasyczny leśny mech przepis z mascarpone, który wszyscy kochają, idealny na rodzinne zjazdy i letnie popołudnia w ogrodzie.

Czego będziemy potrzebować?

Jeśli chodzi o nasz zielony biszkopt, to przygotuj: świeży szpinak, najlepiej “baby” – ok. 300 g (z mrożonego też wyjdzie, wtedy daj 200 g, ale o tym później), 4 jajka od szczęśliwych kur, najlepiej w temperaturze pokojowej, 1 szklanka drobnego cukru, 1 szklanka oleju roślinnego, np. rzepakowego, 2 szklanki mąki pszennej tortowej, typ 450, 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia i mała szczypta soli, żeby podbić smak.

Na ten obłędny krem mascarpone potrzebujesz: 500 g serka mascarpone, prosto z lodówki, to mega ważne!, 500 ml śmietanki kremówki 36%, też lodowatej, 4-5 łyżek cukru pudru (dajcie mniej jeśli nie lubicie za słodko) i 1 łyżeczkę dobrego ekstraktu waniliowego, nie aromatu!

A do dekoracji, czyli naszej leśnej ściółki: 1 duży owoc granatu i garść malin, borówek, co tam macie pod ręką i lubicie.

Zaczynamy od biszkoptu. Szpinak trzeba umyć i zblendować na gładziutką papkę. Serio, im gładsza, tym lepszy efekt, żadnych grudek! Ja do tego używam blendera kielichowego, idzie jak burza. W dużej misce ubijamy całe jajka z cukrem. To musi potrwać, nawet z 10 minut na wysokich obrotach. Masa ma być prawie biała, puszysta jak chmurka. To jest ten moment, kiedy ciasto nabiera powietrza.

Potem, ciągle miksując na wolniejszych obrotach, wlewamy cieniutką strużką olej. A na końcu dodajemy naszą zieloną papkę szpinakową. Mieszamy tylko do połączenia.

Mąkę, proszek do pieczenia i sól przesiejcie do osobnej miski. To ważne, żeby nie było kluch. Potem dodajemy to do mokrych składników, partiami, i mieszamy już tylko szpatułką, bardzo delikatnie. Tak żeby nie zepsuć tej całej puszystości co ją przed chwilą zrobiliśmy. Ciasto przelewamy do tortownicy (moja ma 24 cm) z dnem wyłożonym papierem do pieczenia.

Piekarnik grzejemy do 170°C. Pieczemy jakieś 45-55 minut. Ale wiecie jak jest, każdy piekarnik inny. Po 45 minutach sprawdzam patyczkiem. Jak suchy to wyciągam. Lepiej za wcześnie niż za późno, bo nikt nie lubi suchego ciasta. Po upieczeniu zostawiam biszkopt do całkowitego wystudzenia. To jest podstawa, żeby uzyskać idealnie wilgotny biszkopt.

Teraz czas na krem, który jest tak prosty, że aż trudno uwierzyć. Kluczem jest temperatura. Wszystkie składniki muszą być serio zimne, prosto z lodówki. Wrzucamy do miski serek mascarpone, zimną śmietankę, cukier puder i wanilię. I miksujemy. Najpierw na średnich obrotach, aż składniki się połączą, a potem na wyższych. Ale z okiem na masę! Jak tylko zrobi się gęsta i puszysta – stop. Chwila za długo i zrobi się masło. Mi się raz zdarzyło, była rozpacz. Gotowy krem można na chwilę schować do lodówki.

Ostudzony biszkopt trzeba przekroić na dwa blaty. Ja zawsze ścinam całą górkę, tę nierówną czapkę, i odkładam ją na bok – to będzie nasz mech. Dolny blat, ten równy, kładziemy na paterze. Wykładamy na niego ponad połowę kremu, tak hojnie. Na to kruszymy w palcach odłożoną górkę biszkoptu. Rozsypujemy ją równomiernie. Potem reszta kremu i na wierzch owoce – ziarenka granatu, maliny, borówki. Wygląda obłędnie! Ten leśny mech z granatem to klasyk, ale leśny mech z malinami też jest super. Każdy przepis na leśny mech powinien mieć ten etap dobrze opisany.

I teraz najtrudniejszy etap. Cierpliwość. Ciasto musi iść do lodówki na kilka godzin, a najlepiej na całą noc. Wiem, kusi żeby zjeść od razu, ale uwierzcie mi, na drugi dzień jest o niebo lepsze. Wszystkie smaki się przegryzą, krem stężeje. To taki łatwy przepis na ciasto, a efekt jest powalający. Każdy dobry przepis na leśny mech to podkreśli.

Moje małe sekrety, żeby Leśny Mech wyszedł idealny

Przez lata pieczenia tego ciasta, odkryłam kilka patentów, które sprawiają, że ten przepis na leśny mech zawsze wychodzi. Chcę się nimi z wami podzielić, bo nie ma nic gorszego niż cukiernicza porażka, gdy spodziewamy się gości.

Jak uzyskać ten niesamowity, zielony kolor? Kluczem jest świeży szpinak baby. Ma delikatny smak i intensywną barwę. Kiedyś z braku laku użyłam mrożonego i kolor wyszedł taki… zgniłozielony, mało apetyczny. Jeśli już musicie użyć mrożonego, to pamiętajcie, żeby go bardzo, bardzo dokładnie odcisnąć z nadmiaru wody. Inaczej biszkopt wyjdzie gliniasty.

A co z wilgotnością? Olej w przepisie robi robotę. Ale najważniejsze to nie przepiec ciasta! Zawsze pilnujcie końcówki pieczenia i sprawdzajcie patyczkiem. Jeśli jakimś cudem wam się przesuszyło (zdarza się!), można go delikatnie nasączyć lekkim ponczem z wody z cytryną i odrobiną cukru. To uratuje sytuację.

Idealny krem to zimne składniki. Będę to powtarzać do znudzenia, bo to 90% sukcesu. Serek mascarpone i śmietanka muszą być schłodzone przez kilka godzin. I technika ubijania – nie na pełnej mocy od razu. Spokojnie, z wyczuciem, a krem będzie stabilny i puszysty. Ten przepis na leśny mech opiera się na tym kremie, więc warto się przyłożyć.

Czego unikać? Najczęstsze błędy to właśnie zbyt długie pieczenie, za ciepłe składniki na krem i… zbyt gwałtowne mieszanie mąki z masą jajeczną. Pamiętajcie o delikatności, żeby nie stracić całego powietrza, które wtłoczyliśmy do jajek.

Co do dekoracji, bądźcie kreatywni! Klasycznie daje się maliny, borówki i granat. Ale latem, gdy są truskawki, leśny mech z truskawkami jest po prostu obłędny. Jesienią można dodać jeżyny. A czasem dla chrupkości dodaję kilka mini bezików. Wyglądają jak grzybki. To sprawi, że wasz przepis na leśny mech będzie wyjątkowy.

Leśny Mech na każdą okazję – moje wariacje na temat klasyka

Ten podstawowy przepis na leśny mech jest świetną bazą do eksperymentów. Czasem modyfikuję go w zależności od okazji, czasu czy diety moich gości. Oto kilka moich sprawdzonych pomysłów.

Zdarza się, że dzwonią znajomi, że będą za dwie godziny, a ja nie mam nic słodkiego. Wtedy powstaje leśny mech przepis prosty i szybki. Używam gotowego zielonego biszkoptu (tak, wiem, to oszustwo, ale czasem trzeba!). Czasem piekę też prostą babkę cytrynową, ale Leśny Mech robi większe wrażenie. Skupiam się wtedy na zrobieniu pysznego kremu i dekoracji. Działa!

A w upalne lato, kiedy ostatnią rzeczą, o jakiej marzę, jest włączanie piekarnika, robię leśny mech bez pieczenia przepis. Spód robię z pokruszonych herbatników maślanych wymieszanych z roztopionym masłem, a na to krem i owoce. Kruszonkę-mech można zrobić z zielonych herbatników albo po prostu pominąć.

Mam przyjaciółkę wegankę, więc dla niej powstał wegański leśny mech przepis. Wcale nie jest trudny! Jajka zastępuję aquafabą, a krem robię na bazie schłodzonej stałej części mleczka kokosowego i wegańskiego serka. Wychodzi naprawdę pyszny, musicie spróbować.

Kiedy pilnuję kalorii, ale mam dziką ochotę na ciasto, ratuje mnie leśny mech fit przepis. Daję erytrytol zamiast cukru, część mąki pszennej zastępuję orkiszową pełnoziarnistą. Jest trochę mniej puszysty, ale nadal pyszny i bez wyrzutów sumienia. To nadal jest pyszny przepis na leśny mech, tylko w lżejszej wersji.

Posiadacze robotów kuchennych mają łatwiej. Kiedyś u siostry robiłam leśny mech Thermomix przepis. Wszystko idzie szybciej, od blendowania szpinaku po ubijanie kremu. Jeśli macie Thermomix, poszukajcie dedykowanej wersji, oszczędzicie sporo czasu.

A co jeśli nie lubicie mascarpone? Żaden problem! Krem można zrobić na bazie samej bitej śmietany, albo z dodatkiem białej czekolady. Rozpuszczona i ostudzona biała czekolada połączona z bitą śmietaną to jest dopiero kosmos!

Wasze pytania o Leśny Mech – odpowiadam!

Dostaję masę pytań o ten wypiek. Zebrałam te najczęstsze, żeby rozwiać wszelkie wątpliwości. Oto najczęstsze pytania o ten konkretny przepis na leśny mech. Mam nadzieję, że ten przepis na leśny mech stanie się dla was jaśniejszy.

Czy w cieście czuć szpinak? Absolutnie nie! To jest właśnie jego magia. Mój mąż, który na widok szpinaku ucieka, zjada to ciasto i nawet nie wie, co jest w środku. Szpinak daje tylko kolor i cudowną wilgoć.

Jak długo można je przechowywać? U mnie w domu znika w jeden dzień, ale teoretycznie w lodówce, w szczelnym pojemniku, postoi spokojnie 3-4 dni. Potem krem może już nie być taki fajny.

Czy można przygotować je dzień wcześniej? Nawet trzeba! Leśny Mech jest jednym z tych ciast, które zyskują z czasem. Smaki się przegryzają, biszkopt nabiera wilgoci od kremu. Jest idealne do zrobienia na dzień przed imprezą, np. jako tort urodzinowy.

Co zamiast szpinaku? Hmm, to trudne pytanie. Bo bez szpinaku to już nie będzie Leśny Mech. To on jest sercem tego ciasta. Można by próbować z barwnikami, ale to już nie to samo. Dajcie mu szansę, naprawdę go nie czuć!

Czy można mrozić? Samego biszkoptu tak, bez problemu. Owińcie go szczelnie folią. Ale całego ciasta z kremem nie polecam. Mascarpone po rozmrożeniu lubi się zwarzyć i traci konsystencję. Lepiej upiec biszkopt na zapas, zamrozić, a krem zrobić na świeżo.

Czy nadaje się na święta? Oczywiście! To idealne ciasto na Boże Narodzenie (zielony kolor pasuje do choinki!) i na Wielkanoc (symbolizuje budzącą się do życia przyrodę). Zawsze robi furorę na świątecznym stole, obok świątecznych pierników.

Skąd się w ogóle wziął ten cały Leśny Mech?

Czasem się zastanawiam, kto jako pierwszy wpadł na pomysł, żeby dodać szpinak do ciasta i nazwać je Leśny Mech. Ktoś musiał mieć niezłą fantazję! Nazwa jest po prostu genialna. Ten zielony, pokruszony biszkopt naprawdę wygląda jak mięciutki mech w lesie. A czerwone owoce na wierzchu to jak leśne jagody czy owoce dzikiej róży. Całość tworzy taki mały, jadalny kawałek lasu na talerzu.

To ciasto jest uniwersalne. Pasuje i na eleganckie przyjęcie, i na niedzielny deser do kawy. W Polsce zrobiło oszałamiającą karierę, myślę, że właśnie przez ten efekt ‘wow’, prostotę wykonania i to, że jest po prostu inne niż wszystkie. To taki przepis na leśny mech, który przekazywany jest z rąk do rąk. I dobrze, bo to fantastyczny przepis na leśny mech.

Wasz Leśny Mech gotowy, by podbić serca (i żołądki)!

I to by było na tyle! Mam ogromną nadzieję, że mój przepis na leśny mech was zainspirował i że niedługo w waszych domach zapachnie tym niezwykłym ciastem. Pamiętajcie o moich radach: świeży szpinak, zimne składniki na krem i chwila cierpliwości, żeby ciasto się schłodziło. Nieważne, czy wybierzecie klasykę, czy zdecydujecie się na wegański leśny mech przepis, jestem pewna, że efekt was zachwyci. Pamiętajcie, że każdy przepis na leśny mech można dostosować do siebie. Nie bójcie się eksperymentować, dodawajcie swoje ulubione owoce, bo pieczenie to ma być zabawa! Dajcie znać w komentarzach jak wam wyszło, uwielbiam oglądać wasze wypieki. A teraz do dzieła i smacznego!