The Balm Kosmetyki: Przewodnik, Opinie, Ceny, Gdzie Kupić i Hity
Moja historia z The Balm: recenzje, hity i porady, gdzie upolować te perełki
Pamiętam to jak dziś. Siedziałam z koleżanką na kawie i po prostu nie mogłam oderwać wzroku od jej policzków. Miały taki zdrowy, promienny blask, jakby właśnie wróciła z wakacji, ale bez grama brokatu. „Co to jest?” – zapytałam w końcu, a ona z uśmiechem wyjęła z torebki małe, okrągłe pudełeczko w stylu retro z jakąś pin-up girl. To był Mary-Lou Manizer. I tak właśnie, zupełnie przypadkiem, zaczęła się moja wielka miłość do the balm kosmetyki.
Jeśli tak jak ja cenisz sobie w makijażu nie tylko jakość, ale też odrobinę zabawy, charakteru i ten wyjątkowy „pazur”, to jesteś we właściwym miejscu. The Balm to nie jest kolejna nudna marka. To cała filozofia makijażu, który ma być szybki, skuteczny i po prostu sprawiać frajdę. Ten przewodnik to zbiór moich osobistych doświadczeń, opinii i trików, które pomogą Ci odkryć świat the balm kosmetyki, znaleźć swoje perełki i dowiedzieć się, gdzie je kupić, żeby nie zbankrutować. Zapraszam do mojego świata! Chcesz dowiedzieć się więcej o samej marce? Zawsze możesz odwiedzić ich oficjalną stronę, ale prawdziwe smaczki znajdziesz tutaj.
Dlaczego opakowania The Balm krzyczą do mnie z półki?
Marka The Balm powstała w 2004 roku i od samego początku miała jasną misję: „piękno w pięć minut”. I wiecie co? Coś w tym jest. Marissa Shipman, założycielka, chciała stworzyć produkty, które są wielofunkcyjne, łatwe w obsłudze i po prostu działają. Dla mnie to strzał w dziesiątkę. W dzisiejszym zabieganym świecie, kto ma czas na godzinne malowanie się każdego ranka? No właśnie.
Ale to, co naprawdę mnie urzekło, to wartości i cała otoczka. Po pierwsze, wszystkie the balm kosmetyki są cruelty-free, co dla mnie, jako miłośniczki zwierząt, ma ogromne znaczenie. Wiedza, że żaden króliczek nie ucierpiał przy produkcji mojego ulubionego rozświetlacza, jest bezcenna. Do tego dochodzi brak parabenów w wielu formułach. A opakowania? To małe dzieła sztuki. Ten styl retro, te zabawne nazwy i grafiki sprawiają, że każdego ranka uśmiecham się do swojej kosmetyczki. To nie są anonimowe, czarne pudełeczka. To produkty z duszą. Podobnie jak wiele polskich marek kosmetyków, The Balm stawia na wyrazistość.
Wielofunkcyjność to kolejna rzecz, którą uwielbiam w the balm kosmetyki. Rozświetlacz, który jest jednocześnie cieniem? Róż, który nada policzkom blasku? To oszczędność miejsca i pieniędzy. A trwałość? O tym jeszcze opowiem, ale uwierzcie mi na słowo – te produkty zostają na twarzy cały dzień.
Moje absolutne hity, bez których nie wyobrażam sobie kosmetyczki
Przez lata przetestowałam naprawdę sporo produktów tej marki. Były wzloty i upadki, ale kilka z nich na stałe zagościło w moim makijażowym arsenale. Jeśli zastanawiasz się, od czego zacząć swoją przygodę, oto moje typy.
Mary-Lou Manizer – Rozświetlacz, który zmienił wszystko
Wracając do mojej historii z kawiarni. Jeszcze tego samego dnia pobiegłam do drogerii. Gdy pierwszy raz musnęłam palcem ten jedwabisty, szampański puder, wiedziałam, że przepadłam. Mary-Lou Manizer to dla mnie objawienie. Daje na skórze efekt pięknej, mokrej tafli, a nie tandetnego brokatu. Kolor jest tak uniwersalny, że pasuje chyba każdemu. Używam go na kości policzkowe, pod łuk brwiowy, w wewnętrznych kącikach oczu, a latem nawet na dekolt i ramiona. To jest produkt, który jak raz spróbujesz, to już potem ciężko bez niego. Serio, jeśli macie kupić tylko jeden produkt tej marki, niech to będzie ten. Wiele the balm kosmetyki opinie potwierdza, że to prawdziwy must-have.
Bahama Mama – Koniec koszmaru pomarańczowego konturu
Przez lata bałam się bronzerów. Zawsze kończyłam z pomarańczowymi plamami na twarzy i wyglądałam jakbym nieudolnie próbowała użyć samoopalacza. Koszmar. Aż do momentu, gdy w moje ręce trafił the balm bahama mama. To matowy bronzer w idealnie chłodnym, ale nie sinym odcieniu. Wygląda na skórze jak naturalny cień, dzięki czemu konturowanie stało się dziecinnie proste. Jest świetnie napigmentowany, więc trzeba z nim uważać – ja na początku parę razy przesadziłam i wyglądałam komicznie. Ale wystarczy odrobina, dobre roztarcie i twarz od razu zyskuje wymiar. Dziś to mój ulubiony produkt do konturowania, bez dwóch zdań. Te the balm kosmetyki to po prostu inna liga.
Jest niesamowicie wydajny, moje pierwsze opakowanie mam już chyba ze dwa lata i końca nie widać.
Palety cieni, które naprawdę dają radę
Jeśli chodzi o cienie do powiek, to jestem wybredna. Nie znoszę, jak się osypują i bledną po kilku godzinach. Dlatego the balm palety cieni, zwłaszcza te z serii Meet Matt(e), to dla mnie prawdziwy skarb. To jedne z najlepszych matów, z jakimi pracowałam. Nie są suche, kredowe, pięknie się blendują i trzymają na powiece cały dzień, nawet bez bazy. Paleta Meet Matt(e) Nude to mój ideał do codziennego makijażu – ma wszystko, czego potrzeba do stworzenia subtelnego looku do pracy. Paleta Nude’tude też jest świetna, oferuje mieszankę matów i błysków. Jakość tych cieni usprawiedliwia ich cenę, a wybierając the balm kosmetyki, inwestujesz w coś, co Cię nie zawiedzie.
Oczywiście portfolio marki jest znacznie szersze. Mają świetny eyeliner w płynie Schwing, cudowny różo-rozświetlacz Hot Mama czy podkłady, chociaż ja akurat za the balm podkład nie przepadam, ale wiem, że ma swoje fanki. Jednak ta trójka to moi absolutni ulubieńcy.
Gdzie polować na the balm kosmetyki?
No dobrze, ale gdzie kupić te wszystkie cuda? Dostępność the balm kosmetyki w Polsce bywa kapryśna. Kiedyś były dostępne w większości dużych drogerii, teraz trzeba się trochę naszukać.
Zakupy stacjonarne dają ten plus, że można wszystkiego dotknąć i zobaczyć na żywo. Kiedyś the balm kosmetyki hebe miało w swojej ofercie, warto sprawdzać, bo czasem wracają w akcjach promocyjnych. W Sephorze i Douglasie bywa różnie – raz są, raz ich nie ma. Najlepiej przed wycieczką sprawdzić dostępność na ich stronach internetowych. Wejdź na stronę Sephora albo stronę Douglas i po prostu wpisz nazwę w wyszukiwarkę. To oszczędza czas i rozczarowań.
Ja jednak najczęściej kupuję online. W internecie wybór jest największy, a i ceny często lepsze. Szukajcie w dużych, sprawdzonych drogeriach internetowych. Daje to gwarancję, że nie natkniecie się na podróbki, a te niestety się zdarzają. To bardzo ważne, gdy kupujesz the balm kosmetyki. Zanim dokonasz zakupu, sprawdź też nasz poradnik o koreańskich kosmetykach Benton, może znajdziesz coś dla siebie.
Jak nie zbankrutować na miłości do The Balm?
Nie oszukujmy się, the balm kosmetyki nie należą do najtańszych. To średnia półka cenowa, ale jakość w pełni to rekompensuje. Na szczęście są sposoby, żeby kupić je taniej. Moja główna zasada: cierpliwość. Poluj na promocje! Zapisz się do newsletterów ulubionych drogerii. Zawsze informują o nadchodzących zniżkach. Okresy takie jak Black Friday czy sezonowe wyprzedaże to najlepszy moment na uzupełnienie zapasów. Często można wtedy znaleźć zestawy, które wychodzą znacznie korzystniej niż pojedyncze produkty. Czasem warto też zerknąć na oferty kosmetyków z defektami – lekko uszkodzone opakowanie, a cena o wiele niższa. Jeśli chodzi o the balm kosmetyki ceny potrafią spaść nawet o 30-40%, więc warto czekać.
Co inni sądzą, czyli czy tylko ja oszalałam?
Zanim coś kupię, zawsze robię research. Sprawdzam blogi, oglądam recenzje na YouTube, czytam opinie. I wiecie co? W przypadku the balm kosmetyki opinie są w większości entuzjastyczne. Ludzie, tak jak ja, chwalą niesamowitą pigmentację, trwałość i oczywiście te cudowne opakowania. Mary-Lou Manizer i Bahama Mama to produkty, które mają status kultowych i zbierają niemal same pozytywne recenzje. Czasem ktoś narzeka na cenę albo na to, że cienie lekko się pylą w opakowaniu, ale to drobnostki. Ogólny odbiór jest taki, że to solidna marka, w którą warto inwestować. I ja się z tym w 100% zgadzam.
Pierwsze kroki z The Balm – od czego zacząć?
Jeśli dopiero zaczynasz i nie wiesz, na co się zdecydować, mam dla Ciebie małą ściągawkę. Określ, czego najbardziej potrzebujesz. Szukasz idealnego rozświetlenia? Wybierz Mary-Lou Manizer, nie pożałujesz. Chcesz zacząć konturować, ale boisz się plam? Bahama Mama to Twój przyjaciel. A może szukasz uniwersalnej palety cieni do wszystkiego? Meet Matt(e) Nude lub Nude’tude będą idealne. To najlepsze kosmetyki the balm na początek. Nie kupuj wszystkiego na raz. Zacznij od jednego, dwóch produktów, przetestuj je i zobacz, czy ten styl i jakość Ci odpowiadają. Gwarantuję, że tak będzie.
Podsumowując: czy warto?
Dla mnie odpowiedź jest prosta i jednoznaczna: tak, tak i jeszcze raz tak! Inwestycja w the balm kosmetyki to inwestycja w świetną jakość, produkty, które naprawdę działają i do tego cieszą oko każdego dnia. To marka z charakterem, która nie podąża ślepo za trendami, ale tworzy swoje własne, ponadczasowe hity. Od lat są ze mną i mimo że testuję mnóstwo nowości, zawsze do nich wracam. Mój makijaż bez Mary-Lou nie jest taki sam. Moja kosmetyczka zasługuje na te wyjątkowe the balm kosmetyki i Twoja pewnie też!