Upinanie włosów na noc: Ochrona, stylizacja i zdrowe włosy

Jak upinać włosy na noc? Mój sprawdzony sposób, by rano nie straszyć w lustrze

Pamiętam te poranki, kiedy lustro było moim największym wrogiem. Serio. Budziłam się, a na głowie miałam coś, co przypominało skrzyżowanie gniazda szerszeni z watą cukrową po deszczu. Kołtuny, puszenie, połamane końcówki – dramat. Każdego dnia ta sama walka ze szczotką, która kończyła się garścią wyrwanych włosów i totalną frustracją. Myślałam, że taki już mój urok, że moje długie włosy po prostu tak mają. Aż do dnia, kiedy przyjaciółka zapytała mnie z troską: „A ty w ogóle jakoś spinasz włosy do spania?”. To było jak olśnienie. Okazało się, że całe zło nie działo się w ciągu dnia, ale właśnie w nocy. Zaczęłam zgłębiać temat i odkryłam, że odpowiednie upinanie włosów na noc to nie fanaberia, a absolutna podstawa ich pielęgnacji.

Moja nocna walka z poduszką – czyli dlaczego w ogóle zaczęłam to robić

Wydawało mi się to takie banalne. Kładę się spać, rano wstaję. Co w tym może być skomplikowanego? A no właśnie. Kiedy śpimy, wiercimy się, przekręcamy głowę, a nasze włosy bezlitośnie trą o poszewkę poduszki. Zwłaszcza jeśli jest bawełniana – jej szorstkie włókna działają na łuski włosa jak papier ścierny. Serio. To ciągłe tarcie powoduje ich otwieranie, co prowadzi do utraty nawilżenia, puszenia się i plątania. A stąd już prosta droga do uszkodzeń mechanicznych i łamania się włosów. Kiedy sobie to wszystko uświadomiłam, zrozumiałam, dlaczego moje starania w ciągu dnia – drogie odżywki, olejki, maski – szły na marne. Nocą sabotowałam całą tę pracę. Dlatego właściwe upinanie włosów na noc stało się dla mnie rytuałem, takim samym jak wieczorne mycie zębów. To najlepsza ochrona przed uszkodzeniami mechanicznymi, jaką mogłam sobie wymarzyć.

Błędy młodości: Czego już nigdy nie zrobię moim włosom przed snem

Zanim doszłam do tego, co działa, popełniłam chyba wszystkie możliwe błędy. Po pierwsze – ciasne upięcia. Wiązałam włosy w ciasny kucyk zwykłą, cienką gumką z metalową złączką. Rano budziłam się z bólem głowy, odgnieceniami i mnóstwem połamanych włosków wokół gumki. Dramat. Kolejny grzech główny to spanie z mokrymi lub wilgotnymi włosami. Włos po umyciu jest najbardziej bezbronny, jego łuski są rozchylone, jest nabrzmiały wodą i super podatny na uszkodzenia. Pójście spać w takim stanie to proszenie się o kłopoty. Raz mi się zdarzyło, i rano miałam na głowie jeden wielki, zbity i niemożliwy do rozczesania kołtun. Nigdy więcej. Dlatego teraz, jeśli myję włosy wieczorem, zawsze upewniam się, że są w 100% suche zanim moja głowa dotknie poduszki. To podstawa, jeśli zastanawiasz się, jak upinać włosy na noc żeby się nie niszczyły.

Moi jedwabni przyjaciele: Akcesoria, które zmieniły wszystko

Kiedy zaczęłam interesować się tematem, trafiłam na dwie rzeczy, które zrewolucjonizowały moją nocną pielęgnację. Pierwsza to jedwabne lub satynowe gumki scrunchie. Wyrzuciłam wszystkie cienkie gumki recepturki i te z metalowymi elementami. Miękkie, śliskie scrunchie trzymają włosy, ale ich nie ciągną, nie łamią i nie zostawiają odgnieceń. To był pierwszy krok. Ale prawdziwym game-changerem okazała się jedwabna poszewka na poduszkę. Na początku myślałam, że to fanaberia, ale różnica jest kolosalna. Jedwab jest gładki, więc włosy po prostu ślizgają się po jego powierzchni, zamiast o nią trzeć. Rano budzę się bez kołtunów, a włosy są znacznie mniej napuszone. Jeśli nie chcesz inwestować w poszewkę, świetną alternatywą jest jedwabny czepek lub turban. To genialne rozwiązanie, bo chroni włosy na całej długości. Prawidłowe upinanie włosów na noc w połączeniu z tymi akcesoriami to naprawdę przepis na sukces.

Proste upięcia włosów na noc, które ratują życie (i włosy)

Dobra, przejdźmy do konkretów. Jakie upinanie włosów na noc sprawdza się u mnie najlepiej? Przetestowałam chyba wszystko i mam kilku faworytów.

  • Luźny warkocz: To absolutny klasyk i chyba najbezpieczniejsza opcja. Zaplatam jeden warkocz na karku, ale robię to bardzo, bardzo luźno. Zaczynam go pleść nisko, żeby nie ciągnąć włosów u nasady, a na końcu związuję jedwabną scrunchie. Taka fryzura trzyma włosy w ryzach, chroni je przed plątaniem, a przy okazji daje rano efekt delikatnych fal. To idealne upinanie włosów na noc dla długich włosów.
  • Luźny kok na czubku głowy (moja „cebulka”): Kiedy chcę zachować objętość u nasady, zbieram włosy wysoko, prawie na samym czubku głowy i luźno zwijam je w kok, który potem owijam scrunchie. Ważne, żeby był naprawdę luźny i nie przeszkadzał w spaniu. Ta metoda jest świetna i często stosowana jako odpowiedź na pytanie, jaka fryzura na noc zapobiega puszeniu.
  • Kucyk „ananas”: Tego sposobu nauczyła mnie koleżanka z kręconymi włosami. Polega na zebraniu włosów w bardzo wysoki, luźny kucyk na czubku głowy, tak żeby włosy opadały do przodu i na boki, a nie były przygniatane podczas snu. Dzięki temu loki i fale nie odkształcają się i rano wyglądają super. To genialne i proste upinanie włosów na noc.

Generalnie, chodzi o to, żeby włosy miały jak najmniej kontaktu z poduszką i żeby upięcie ich nie ciągnęło. Każde dobre upinanie włosów na noc powinno być przede wszystkim komfortowe.

Fale bez lokówki? Tak, to możliwe! Jak stylizuję włosy, kiedy śpię

Najlepsze w tym wszystkim jest to, że upinanie włosów na noc to nie tylko ochrona, ale też fantastyczna naturalna stylizacja włosów. Ja praktycznie przestałam używać lokówki! Moje ulubione upinanie włosów na noc na loki bez ciepła to po prostu warkocze. Kiedy chcę uzyskać delikatne, plażowe fale, zaplatam jeden luźny warkocz na lekko wilgotnych (ale nie mokrych!) włosach. Jeśli marzą mi się gęstsze, drobniejsze loczki, robię dwa warkocze dobierane. Rano wystarczy je rozpleść, delikatnie rozdzielić palcami i gotowe! Czasem takie nocne eksperymenty inspirują mnie do dziennych fryzur, nawet tak prostych jak elegancki kucyk, bo zdrowe, pofalowane włosy to najlepsza baza. Są też inne metody, jak kręcenie na pasek od szlafroka czy bawełnianą koszulkę – internet jest pełen tutoriali. To świetna zabawa i oszczędność czasu rano.

Każde włosy są inne – małe triki dla różnych typów

Wiadomo, że nie ma jednego rozwiązania dla wszystkich. To, co działa na moich długich i dosyć gęstych włosach, niekoniecznie sprawdzi się u kogoś z cienkimi lub krótkimi. Zastanawiałam się długo, jak spać z długimi włosami żeby ich nie zniszczyć, i warkocz jest dla mnie idealny. Ale jeśli masz włosy cienkie i delikatne, postaw na bardzo luźne upięcia, a jedwabna poszewka to dla Ciebie absolutny mus. Moja przyjaciółka z włosami do ramion preferuje luźny kok na czubku głowy. A co z krótkimi włosami? Tutaj najlepszym przyjacielem będzie jedwabny czepek albo turban, który ochroni je przed tarciem i odgnieceniami od poduszki. Te proste techniki są też genialne dla dzieci. Upięcie warkocza na noc dla zdrowych włosów to coś, co warto wpajać od małego – później można to wykorzystać jako bazę do fryzur dla dziewczynek. Dobre upinanie włosów na noc to kwestia znalezienia swojego złotego środka.

Moja mała nocna rewolucja – podsumowanie

Zmiana sposobu, w jaki traktuję włosy przed snem, była dla mnie małą rewolucją. To takie proste, a przyniosło tak spektakularne efekty. Włosy przestały się łamać, są gładsze, łatwiej się rozczesują i generalnie wyglądają o niebo lepiej. Prawidłowe upinanie włosów na noc to nawyk, który nic nie kosztuje, a daje więcej niż niejedna droga odżywka. Pamiętajcie o kilku zasadach: luźno, delikatnie, na sucho i przy użyciu przyjaznych akcesoriów. Eksperymentujcie, sprawdzajcie co u Was działa najlepiej. Czy będzie to warkocz, kok, czy może jedwabny turban – Wasze włosy na pewno Wam za to podziękują. A Wy pożegnacie się z poranną frustracją przed lustrem. A może macie jakieś swoje patenty? Dajcie znać w komentarzach, chętnie przetestuję!